niedziela, 25 listopada 2012

Tydziejnik listopad 2012 [4].

San[atoryjny]tudziejnik 19.11 - 25.11.2012.
Niedziela 25.11.2012. 
Poranek niedzielny nie zapowiada nic dobrego. Jest wilgotno, wietrznie - jednym słowem brzydko. Czyżby zapowiadał się następny dzień "gastronomiczny" ?... Natomiast zapowiadana na później opowieść z cyklu "Uwaga na..." już jest opublikowana na stronie pod tym właśnie tytułem. Zapraszam do lektury...
 Sobota 24.11.2012.
Do wczorajszej opinii o dniu można jeszcze dodać - deszczowo i zimno...Tymczasem rozpoczął się już ostatni tydzień mojego pobytu w sanatorium. To co mi dokuczało przed przyjazdem tutaj - doskwiera jeszcze bardziej. Podobno tak już jest, dolegliwości przechodzą później. Oby nie za późno i nie do ziemi...Tymczasem nie poddaję się tym nastrojom, jest parę minut po dziesiątej, ja już po wszystkich dzisiejszych zabiegach i tak  sobie rozmyślam; pisząc te słowa - a może by dla odmiany urządzić dzień typowo gastronomiczny - w sam raz na taką pogodę. Do baru SIE dojdzie, a potem SIE zobaczy...I nie ma co za wiele SIE zastanawiać. Jak wg. starego powiedzenia ..."cały tydzień haruj, haruj a w sobotę... hyc... do baru...Na kelnerkę świzdu gwizdu...i pieniążki pooooszły w p....!  " Zdaję sobie sprawę z marności tegoż powiedzonka, no ale takie klimaty obowiązywały na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. A ja już wtedy byłem dorosłym obywatelem PRL i pracowałem w Nowej Hucie, o czym można przeczytać na stronie "Zmagania z pamięcią" tegoż bloga...

Piątek 23.11.2012.  
W jednym zdaniu : Mglisto, mokro i ponuro. Tak przedstawia się wstający dzień o godzinie 6:43 rano w piątek. A ja o siódmej mam już pierwszy zabieg - "rowerki"- wiec dopijam kawę i zmykam. W dzień trochę się rozpogodziło, słońce łaskawie wyjrzało zza chmur, to i zrobiło się weselej na duszy. Porobiłem trochę zdjęć, część wkleiłem na stronie "fotograficznej" i nie tylko. Musiałem też biegać po nowe baterie, bo te oryginalnie przysłane razem z aparatem starczyły zaledwie na niecałą setkę zdjęć. Ogólnie rzecz biorąc - zakup i tym razem okazał się bardzo złym wyborem. Reklamowana przez sklep transakcja wiązanego kupna w rezultacie jest jedną wielką "ściemą". Opiszę cały ten przypadek, ale dopiero po przyjeździe do Szczecinka, bo tam mam wszelkie dokumenty dotyczące zakupu. Nadmienię tu tylko, by czytelnicy wystrzegali się firmy RTV EURO AGD - bo o niej to mowa. Szczególnie, jeśli nie mają w swojej miejscowości punktu należącego do tej sieci, bo wtedy mogą zapomnieć o reklamacji; by nie popaść w jeszcze większe zdenerwowanie i dodatkowe koszty. Pisałem już o tym co nieco parę dni wcześniej, czyli we wtorek 20.11.

Czwartek 22.11.2012.  
Czwartek wstaje bez mgieł. Nawet od strony morza ich nie widać - przynajmniej tych nisko ścielących się. Niebo jednak bez oznak "niebiańskiego" życia, bo to ani gwiazd, ani księżyca. A ja nie mogę spać...Budzę się tutaj regularnie zaraz po trzeciej w nocy i już nie mogę usnąć. Teraz jest parę minut przed szóstą, a ja już po kąpieli, goleniu i kawie. Coś mi te klimaty nadmorskie nie za bardzo służą. Genetycznie dostosowany do terenów górzystych organizm - mój organizm - buntuje się pewnikiem nawet przeciwko panującemu tu ciśnieniu. No i według mnie wszystko zdecydowanie przesolone...Nawet serwowane z kuchni sanatoryjnej dania są dla mnie za ostro słone. Dla współbiesiadników przy stole nie...Ale Oni prawie że tutejsi, to nie ma co się dziwić..."Śledziki" jednym słowem...Wczorajsi przepowiadacze pogody z telewizorni coś tam...coś tam... wspominali, jakoby w tym rejonie Polski miało się po południu przejaśnić. Może uda mi się wtedy załapać na fotograficzną pogodę i pstryknąć parę nowych zdjeć. Po to w końcu kupowałem przed wyjazdem aparat...Jest w tej  chwili godzina 16:40 jak po powrocie ze spaceru usiadłem do pisania. Przepowiadacze pogody trafili w dziesiątkę...Chwała im za to...Pogoda bowiem po południu się wyklarowała na zdecydowanie słoneczną. To i ja skorzystałem i zrobiłem kilka zdjęć na plaży i nie tylko. Dwa z nich zamieszczam jako pierwsze na pasku bocznym. Bo resztę różnych zdjęć umieszczę na stronie "fotograficznej" ale chyba dopiero po powrocie do Szczecinka. Tam bowiem mam internet opłacony już do końca roku i bez ograniczeń, a tu niestety muszę płacić za te MB. Z emerytury...zamiast wydać np. na browarka...

Środa 21.11.2012.
No i koniec środy, a ja dopiero piszę te parę słów. Mam w nogach ponad 10 km, z których  większość przemierzyłem po ulicach miasta sanatoryjnego w celu zwiększenia konta internetowego Plusa, bo znowu mi się kończyło. Musiałem bowiem dwa razy pokonywać tą drogę, bo potrzebne były pewne dane, których akurat przy sobie nie miałem. Myślałem bowiem sobie, że pójdę do salonu Plusa, poproszę o kartę np. za dwadzieścia lub więcej złotych, zapłacę i już. Następnie wmontuję w modem i po kłopocie. W innych sieciach pewnie i można - ale nie w Plusie. Niby można doładować przez internet, korzystając z usług swojego banku, lecz tu trzeba mieć też wszystko pod ręką. Hasło znałem, numer klienta też...i co z tego jak nie zabrałem z domu w Szczecinku karty "zdrapki" za pomocą której można dopiero sfinalizować jakąkolwiek operację w Banku...A w Plusie...masz telefon tej sieci - nie ma sprawy, nie masz to zdany jesteś na łaskę obsługi w salonie firmowym, by ze swoich telefonów zrealizowali ci zwiększenia zakupionego konta. I tu z kolei musisz znać numer zapisany na karcie startowej. A ta tkwiła  nadal w modemie przy laptopie...Skąd ja o tym miałem wiedzieć???  Z Plusa korzystam tylko ze dwa razy do roku - dokupując kolejne startówki. Lecz dużo taniej wychodzi doładowania takowej... tylko że mocno biurokratycznymi sposobami. No i stąd te moje podróże w te i we wte...Sprawdziło się powiedzenie, że podróże kształcą...Na fotografowanie zaś nie było warunków - mglisto, mżawka, wiatr i takie tam inne podobne przeszkody. Wkleję jednak  wczorajsze zdjęcie - już zarejestrowane na nowej karcie pamięci. Jest to kolejna rzeźba zdobiąca tutejszy park. W tej chwili będzie to pierwsza pozycja na prawym, bocznym pasku tej strony.

Wtorek 20.11.2012. 
Dzień wstaje bez mgły ale i gwiazdek na niebie. Może to właśnie mgła wysoko zawieszona przesłoniła niebo, a może to chmurzyska. "Sie zobaczy jak sie rozwidni". Jest godzina 6:30, a ja pierwszy zabieg mam już o 7 - mej. Wypijam więc kawę i zmykam niedługo. Zabiegi poszły żwawiej niż zaplanowano odgórnie...Po prostu wolne salki zabiegowe w oczekiwaniu na pacjentów robią je poza kolejnością innym; akurat chętnym - jeśli się takie znajdzie. Ja znalazłem i już  króciutko po godzinie dziesiątej bylem wolnym spacerowiczem. Pogoda dopisywała, więc za aparat fotograficzny i do parku...jak najdalszego od centrum; w poszukiwaniu tematów do zdjęć. To jednak trzeba mieć pecha...Po trzech zdjęciach nowiutki aparat z dziesięciodniowym stażem odmówił posłuszeństwa...Nawet nie sam aparat, jak karta pamięci kupiona w zestawie dla obniżenia kosztów zakupu. Wyświetlał się taki oto napis: "Karta pamięci niezainicjowana"... Akurat, jakbym ja miał wiedzieć z czym to się je... Już z 70 zdjęć nim zrobiłem dotychczas...Parokrotne próby - za poradą przygodnych spacerowiczów wyjmowania karty i po jakimś czasie ponownego jej instalowania na nic się nie zdały... A pecha to ja zdecydowanie mam, bo 90% zakupów z Allegro lub sklepów internetowych jest nieudanych...Opisuję te przypadki  - i to nie wszystkie - na stronie "Uwaga na...". Czyżby kolejny z nich?...Na razie nie podaję szczegółów, bo sprawa wymaga wyjaśnienia, a nie chcę komuś na zapas robić złej reklamy...W każdym bądź razie fachowiec "na mieście" od fotografiki stwierdził, że ten rodzaj karty jaki mi sprzedano w transakcji "wiązanej" wart jest tyle, co jego złomowa waga...Musiałem więc zakupić - i to nie u tego fachowca od fotografiki, tylko w specjalistycznym sklepie nową kartę pamięci. Tam mi też potwierdzono ocenę fachowca "z miasta". Po prostu sklep chcąc pozbyć się wadliwego towaru wymyślił sprzedaż wiązana, co w rezultacie jest finansowo niekorzystne dla klienta. Jednym słowem ta "wciśnięta" i oczywiście zapłacona dodatkowo karta w ramach zakupu w sklepie internetowym kosztowała mnie następne 45 zł... I jak tu żyć...panie [frajerze???]...

Poniedziałek 19.11.2012. 
Nowy tydzień przywitał mnie rozgwieżdżonym niebem, gdzieniegdzie zasłoniętym od strony morza nisko snującymi się mgłami. Może - jak zwykle - nie sprawdzą się zapowiedzi przepowiadaczy telewizyjnych wieszczących złe pogodowo dni. Oby tak się stało, bo żadnego moknięcia na deszczu i w dodatku z okularami na nosie  - nie znoszę. A dzisiaj czekają mnie tylko trzy zabiegi, więc wolnego czasu dla spacerów byłoby mnogo...Po śniadaniu i zabiegach wybrałem się na spacer. Prawie że dwugodzinny. Najpierw plażą w kierunku zachodnim, lecz nie doszedłem do Stawy Młyny, mimo że byłem bardzo blisko. Mgła uniemożliwiła mi zorientowanie się w położeniu. Skręciłem więc ścieżką pomiędzy wydmami w las i ul. Uzdrowiskową - obok Fortu Zachodniego - powróciłem do Sanatorium. Dobre sześć kilometrów, jeśli nie więcej. Starczy na razie - przed obiadem. Później zobaczy się - jak pozwoli pogoda to na pewno spacer po samej plaży wskazany. Ja, jako prawie że góral z urodzenia [Beskid Sądecki] mam środowiskowo - genetyczny brak jodu w organiźmie. Wszyscy z tamtych stron cierpią na to samo, więc nie jestem wyjątkiem. Trzeba więc wykorzystać darmowe środowisko dostatecznie nasycone jodem, by się go trochę na zapas "nałykać"...

niedziela, 18 listopada 2012

Tydziejnik listopad 2012 [3]



bronmus45
Tydziejnik 12.11 - 18.11.2012.
Przerwa spowodowana moim pobytem w sanatorium w dniach 9.11 - 30.11.2012. Można w tym czasie śledzić nową stronę zatytułowaną:    "Moje początki z fotografią". Są to zdjęcia wykonane podczas pobytu - jak widać - w sanatorium nadmorskim. Niedługo jednak wytrwałem "w ciszy" sanatoryjnej" i od czasu do czasu postanowiłem cokolwiek napisać  w cyklu "Pod odyńcem" co i niniejszym czynię...

"Pod odyńcem"
San[atoryjny] tudziejnik...

18.11.2012. 
Brrrzydka pogoda i to w niedzielę, gdzie z braku zabiegów jest - byłoby - najwięcej czasu na spacery z aparatem fotograficznym. Ludziska niby spacerują [łażą] pod parasolami po uliczkach - pewnie to z obowiązku; bo do przyjemności zaliczyć tego rodzaju spacerów w moim pojęciu się nijak nie da. Chyba że...do najbliższego baru...Wystawiłem na balkonik świeżo zakupiony jogurt a pod moją nieobecność śniadaniową jakieś ptaszysko wydziobało mi w pokrywce otwór. Nie wiem czy coś ubyło, ale całość jaką zastałem powędrowała do kosza...Balkon służy mi jako zastępcza chłodziarka, bo lodówka zainstalowana w pokoju to ma chyba ochotę wyjść jak się uruchamia, tak burczy i podryguje...Żadne poziomowanie nic nie pomogło, nawet nie zgłaszałem tego faktu administracji - zapewne o tym wiedzą nie od dziś - a ta niby lodówka służy mi za szafkę...Dopiero po wklejeniu zdjęć wróbli zobaczyłem jakie to one mają potężne dzioby...
"Wróbelek - ptaszynka niewielka"...jak to leci w pewnym utworze, ale dziobisko to ma nie od parady. Dzisiejszy dzień cały można zapisać do dni "znudzonych", kilkanaście tylko minut - no może z godzinę na powietrzu - reszta dnia pod dachem. I to nie tylko dachem sanatorium...Teraz, już po kolacji dopisuję więc parę słów bez specjalnego ładu i składu, ot tak z nudów, dla zabicia czasu. Programy telewizji kablowej okrojone do niezbędnego minimum, prawie że po połowie niemiecko i polskojęzyczne. Reklam więcej niż treści...Powklejał bym wiele jeszcze zdjęć na stronę "Fotograficzną" lecz jest to bardzo bajto czy bitożercze, a ja nadal "jadę" na kolejnej karcie starterowej Plusa. Nie to co w Szczecinku, gdzie na kablówce mam nieograniczony dostęp i mogę sobie pozwalać na o wiele większe internetowe pohulanki...
 
17.11.2012.
Sobota zapowiada się podobnie jak poprzednie dni. Jest parę minut po szóstej - wyjrzałem na balkonik a tam niebo zasłonięte czymś mglistym. Trochę niżej już tych mgieł nie ma jak w dni poprzednie, to może i się przejaśni. Noc niespokojnie nieprzespana. Co i rusz stukot obcasików damskich butów po korytarzach, schodach i pokojach. Nie mam pojęcia, czy były to same tylko blondynki które to pewnie wierzą, że są ulotnymi duchami i przecież nikomu tym nie przeszkadzają. Już chciałem wyjrzeć za którymś kolejnym stukotem na korytarz, ale dałem spokój. Co nie znaczy że następnej nieprzespanej nocy tego nie zrobię, obudzony gdzieś około trzeciej nad ranem i wściekły... A to przecież nie
jest "...stukot białych mew o pokład pusty...stukot białych mew, przy...."
...
16.11.2012.
No i można by obchodzić TYDZIEJNIK, czyli równy tydzień jak w zeszły piątek przyjechałem tu na miejsce. Szybko za szybko ten czas leci... Wczoraj z racji mglistej i wilgotnej pogody nie robiłem żadnych nowych zdjęć, no może oprócz wróbli, które co i rusz odwiedzają mój balkonik przy sanatoryjnym pokoiku. Oczywiście nęcone tu różnymi przysmakami. A tam ustawiłem prowizorycznie kamerkę, trochę inną i gorszej jakości niż w Szczecinku. Jak wspominałem wcześniej odwiedziny syna wiązały się też z dostarczeniem żarełka ze specjalistycznego sklepu. No i tutejsze wróble zasmakowały nawet w słoneczniku, którego zręcznie wyłuskując plują wokół  pozostałościami. A to i dla nich i dla mnie niebezpieczne, bo w końcu sprzątaczka przyuważy i będzie raban...Ich zdjęcie zamieściłem na bocznym pasku. Z kolei takie wielgachne mewy też potrafią wylądować na tym dosyć ciasnym balkoniku, później zaś mają wielki kłopot ze startem - przy okazji pozostawiając po sobie nieczystości... Dziś - godzina 10** - dalej mglisto i ponuro. Nie czas na zdjęcia, chociaż zapewne wezmę z sobą aparat na spacer po parku. Może akurat się coś trafi. Bo plaża i mewy to już do znudzenia. Nawet łabędzie... Już dawno po obiedzie i poobiednim spacerze. Niestety, nic ciekawego dla mnie i mojego aparatu się nie przytrafiło, by warte było uwiecznienia na zdjęciu. Za to dosyć mocno zmarzłem i musiałem [chciałem] zajść do baru przy promenadzie, pokrzepić się grzańcem...
...
Dziś, tj. 15 listopada mam zaplanowane aż 5 różnych zabiegów. Pierwszy zaraz, bo o godzinie siódmej. Dobrze chociaż, że wszystkie zabiegi odbywają się w jednym bloku sanatoryjnym, więc można a nawet należy przemieszczać się w "laczkach" przeciwpoślizgowych - takich od kąpieli. Na zewnątrz jakoś tak podejrzanie sucho, ulica i chodniki bez żadnych oznak wilgotności; nie to co wczoraj. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie przez cały dzień - a nawet do końca miesiąca. Bo to i wtedy kończy się mój turnus sanatoryjny. Przed chwilą - już po pierwszym zabiegu - podsłuchałem w Telewizji, że dzisiejszy dzień jest światowym dniem rzucania palenia papierosów. Więc nie wdając się w dalsze szczegóły wklejam w tym miejscu już dosyć dawno publikowany na innej stronie tego bloga autentycznie sprawdzony na sobie - swój poradnik na ten temat. Zdjęcie moje jest tu tylko po to, żeby Ci co mnie znają mogli poświadczprawdziwość zapisanych tu słów....

                                            Jak  rzuciłem  palenie  papierosów   
      

Po trzydziestu kilku "nałogowych" latach, kiedy to na początku dla młodzieńczego szpanu zaczynałem od Giewontów, by zakończyć Carmenami. Ostatnie lata to trzy paczki dziennie { 60 szt. }, coraz częściej z oberwanym filtrem, aby były mocniejsze , bardziej wydajne. No i rzuciłem...Bez noworocznych postanowień, przygotowań, "czajenia się" i innych tam ble..ble..ble..Ot, tak w chwili zdenerwowania. A było to tak... Odkąd moglem, to nosiłem spodnie z rodzaju Jeans - najpierw te krajowe z Szczecina { Dana }, później  różnej marki "oryginały". I jedne i drugie nie nadają się do noszenia w nich papierosów. Za ciasne kieszenie. Więc te nasze " biedne szlugi" wyglądały na bardzo sfatygowane po wyjęciu z paczki. Popękane, sklejane "na ślinę" , kawałkami serwetek { jeśli akurat było się w barze } , skrawkami gazety itp. Mieszkałem sam, więc po przyjściu do domu trzeba było najpierw zapalić { zajarać }, a w tym okresie paliłem nawet w nocy. Papierosy z kieszeni na stół, z paczki do ust i bez większego zaskoczenia, oczywiście popękany. "Niezdatny do natychmiastowego użycia". Próby sklejenia, nerwy ... i natychmiastowa decyzja..pod wpływem impulsu. Jak się okazało > w odpowiednim miejscu i czasie <.  RZUCAM   PALENIE   Wiśta, wio - łatwo powiedzieć...Papierosy { prawie dwie paczki } na podłogę, pod buta, do kosza i na śmieci. Pierwsze minuty...męka głodu tytoniowego, jeszcze większe podenerwowanie...Później, już w pościeli { i znowu sam } chwila zadumy i refleksji.... Pytanie  :  Jak żyć ?.. tak spopularyzowane parę miesięcy temu przez pewnego "paprykarza" i wtedy było aktualne. Ej...próby wejścia w swoją podświadomość, swoje praEGO , swoje JA. Pierwsze doświadczenia, bez żadnej wcześniejszej praktyki. Coś niecoś na ten temat czytałem kiedyś. Mocne, zaparte i uparte wymazywanie kłębiących się myśli, wątpień, obrazów i "wstawianie" w to miejsce widoków z ciszą, spokojem, naturą - jeziora, łąki, lasy...Wchodzenie coraz głębiej w podświadomość, w jej "podpiętra", piwniczne czeluście...Wmawianie sobie - zgodnie z prawdą - niesmak w ustach po papierosach, ciągłe chrypki, nieprzyjemny dla innych "chuch"...Gorsze to od umiarkowanego spożywania alkoholu. Rano...do sklepiku, landrynki, dropsy miętowe - no, coś do ssania. Różne owoce i pierwsze godziny wśród współpracowników  b e z  papierosów. Zdziwienie, niedowierzanie, uśmieszki..a bo to już niejeden próbował, przygaduszki i w końcu schodzenie mi z oczu, no bo jak kierownik zły...Powroty do domu, samotność { a może i dobrze }, zamykanie się przed światem zewnętrznym, coraz bardziej udane odwiedziny w podświadomości. W końcu "trening czyni mistrzem". Nieco więcej posiłków , przybieranie na wadze - bez obaw, ledwo parę kilogramów, ciągłe pokusy w gronie znajomych, u których  zdziwienie? niewiara? zazdrość?. A ja TRWAM > nie mylić z o. Tadeuszem <   w swoim zawziętym " góralskim" uporze. Dalszy ciąg odwiedzin u coraz bardziej oswojonej podświadomości , a w niej prośby do matki o pomoc, tak przez około trzy tygodnie.  UDAŁO  SIĘ..!!!    Wierzcie mi, że kiedyś wchodząc do siebie na 4 piętro, dostawałem na schodach zadyszki. Teraz mam 67 lat, kilkanaście już lat nie palę i te same schody - jeśli potrzeba - pokonuję co dwa stopnie. Cera ponoć odmłodniała - to nie moja opinia - zdrowy oddech { jeśli nie po piwie } no i szczególnie ważne kieszonkowe. Nie wyobrażam sobie zakupu trzech paczek papierosów dziennie przy obecnych cenach. Toż to majątek..!!!. Wolę już piwo.  Radzę więc spróbować mojego sposobu na pozbycie się nałogu. Naprawdę można i warto. Życzę powodzenia.   bronmus45.

Dopisek : dziś, tj. 19.09.2012 roku przeglądając jakieś stare "szpargaly" potrzebne mi do uściślenia dat w opowieści "Zmagania z pamięcią" odkryłem przypadkowo notatkę, że oto 6.05.1993 roku porzucilem palenie papierosow, o czym powyżej; a więc przed samym spodziewanym już końcem mojej pracy [31.07.1993] ...

...........

Wczoraj za bardzo przechwalałem pogodę, to dziś 14.11. od rana - a jest 6:30 - mokro i wilgotno. Taka mżawka zwana gdzieniegdzie kapuśniaczkiem. Może to zapowiedź zupy obiadowej?..Dziś czekają mnie trzy zabiegi - dwa z samego rana i jeden po obiedzie. Będę musiał i tak mimo mżawki przejść się "do miasta" - ok.15 minut drogi w jedną stronę - by dokupić kończące się już lada moment zapasy impulsów w karcie internetowej iPlus. Popytam przy okazji jak doładowywać to internetowe konto za pomocą właśnie internetu. Bo w domu - w Szczecinku - moje połączenia są realizowane za pomocą lokalnego Gawexu i po prostu kabla. Połączenia iPlusa są takim moim wyjazdowym rozwiązaniem. I to niespodziewanie od niedawna. Bo poprzednio - parę miesięcy temu - mój modem Huawei E220 działał bez simlocka - na wszystkie karty obojętnie jakich sieci. Nie mam pojęcia jak to się stało, że teraz obsługuje tylko sieć iPlus - inne odrzuca. Kompletnie nie znam się na tym...Wrócę do Szczecinka to przy pomocy znajomych rozwiążę i ten problem. Aha..W drodze do sanatorium moje autko i ja sam byliśmy zatrzymywani dwukrotnie przez "misiaczków" - określenie użytkowników CB radia w stosunku do policji drogowej...Widocznie już sama sylwetka rozpoznawalnego - wieloletniego - Polo skłaniała funkcjonariuszy do wątpienia w sprawność pojazdu ...Nie mieli szans do czegokolwiek się przyczepić, chyba żeby naprawdę i koniecznie chcieli...Lecz przegląd techniczny wykonany zaledwie parę dni przed wyjazdem - udokumentowany odpowiednim wpisem w dowodzie rejestracyjnym - zniechęcał ich do tego. Więc dawali spokój, życząc spokojnej jazdy...Samo zaś autko bez żadnych problemów pokonało ten odcinek drogi...Poranna mżawka to tylko dla zmylenia kuracjuszy...Bo za dwie godziny niebo wybłękitniało całkowicie. Gdzieniegdzie tylko przesuwały się smugi białych chmurek. Byłem i "w mieście" i nad morzem - zrobiłem niezbędne zakupy oraz wykonałem parę zdjęć. Po obiedzie i ostatnim dziś zabiegu postaram się je "obrobić" wymiarowo by mogły znaleźć się na stronie "Moje początki z fotografią" - na którą to codziennie zapraszam.


[Kilku]dziejnik sanatoryjny...

Dziś mamy 13 listopada, a więc już piaty dzień mojego pobytu w sanatorium. Udało mi się  "wyżebrać" pokój jednoosobowy, więc pełen luz - bez oglądania się na widzimisie współlokatorów. Doświadczyłem takowych w czasie mojego pobytu parę lat temu w Ciechocinku...Koszmar...Tutaj i teraz mogę korzystać z mojego laptopa [jak na razie], dopóki starczy mi konta startowego w sieci iPlus. Oczywiście, można dokupić następny pakiet startowy i "jechać" dalej, ale cóż znaczy te 250 MB. Przez jeden dzień można je "łyknąć". Na dodatek moja obecna pasja fotograficzna sporo tych bajtów zużywa. Można ją śledzić na stronie "Moje początki z fotografią" tego oto bloga. Pogoda jak dotychczas całkiem niezła, więc spacery po plaży i parkach w poszukiwaniu nowych tematów fotograficznych są nie tylko "dla zdrowotności" - jak by to określił niezapomniany Pawlak. Dwa w jednym...Przy dosyć wypełnionym dniu zabiegami, posiłkami o jednakowych porach, spacerami i odwiedzinami w knajpkach brakuje czasu na zajmowanie się internetem. Na bieżąco więc będzie aktualizowana tylko nowa strona fotograficzna...To na tyle z samego rana... Po południu - a właściwie to po kolacji naszła mnie  oto taka refleksja...Na sam smak potraw serwowanych w ciągu dnia z sanatoryjnej stołówki to nie ma co narzekać i takich narzekań nie słyszałem. Natomiast jest uzasadniony w pewnym aspekcie zarzut dozowania chleba...Po prostu pod koniec posiłku brakuje go i ten brak jest usprawiedliwiany przez obsługujące panie potrzebą wydzielania po dwie - trzy kromki na każdego stołownika. Do dziś sam tym faktem byłem co nieco zaskoczony - nie cierpię słowa zbulwersowany... Ale po zastanowieniu i pewnych poczynionych obserwacjach doszedłem do wniosku, że wina leży po części u samych pacjentów sanatoryjnych. Bo stołówka sanatoryjna w żaden sposób nie jest zobowiązana do dokarmiania nadmorskich ptaków - a jest ich mnóstwo...Stołownicy bowiem chcąc zwabić podczas spacerów w swoje pobliże niezliczone stada mew, nachalnych łabędzi i innych przebywających na plażach ptaków zabierają ze stołówki tenże chleb dla dokarmiania skrzydlatych przyjaciół; sprawiając  kłopot innym, bardziej potrzebującym kuracjuszom. Ot i cały problem... A zdjęć dzisiaj żadnych nie robiłem, miałem bowiem wizytację - odwiedziny - mojego syna, który z racji swoich obowiazków służbowych zawitał do tejże sanatoryjnej miejscowości. Przy okazji dowiózł mi karmę dla ptaków, które może i zechcą odwiedzić balkonik przy moim pokoju - a ja im "trzasnę" zdjęcia. No i czasu nie starczyło...

czwartek, 8 listopada 2012

Tydziejnik listopad 2012 [2]


bronmus45
Tydziejnik: 5.11. - 11.11.2012.




Skorpiony [24 październik - 23 listopad] są znane ze swoich intensywnych odczuć, determinacji i silnego zaangażowania we wszystko co robią. Wydaje się, że mają ogromną siłę woli, gdyż z reguły wiedzą czego chcą i potrafią nawet bardzo długo czekać na właściwy moment, by to uzyskać. Rzadko się poddają i są niezwykle wytrzymałe. Mają skłonność do popadania w skrajności i obce są im stany pośrednie. Nie lubią powierzchowności i przeciętności. Są obdarzone bardzo dużą siłą psychiczną, którą w zależności od stopnia rozwoju mogą wykorzystywać do wielkich celów lub w sposób destrukcyjny – np. gdy pozwolą, by kierowała nimi zazdrość i podejrzliwość.     
Dziejnik...8 listopad 2012.

-godzina 6** +6*C -  na niebie bez zmian od paru dni. Ulice i chodniki też bez zmian -  lśniące od padającego co i rusz deszczu.Otworzyłem okno i słyszę gdzieś niedaleko pojedyncze kiaf...kiaw...czyli głos kawki. Ja wyjeżdżam aż na trzy tygodnie więc dobrze że to jeszcze nie zima i przyzwyczajone do stołówki parapetowej ptaki znajdą sobie inne miejsce z żarełkiem...Jak wrócę to i one zapewne powrócą...Może wykombinuję jeszcze dziś jakiś pojemny dozownik żarełka, by go umieścić pod dachem karmnika zimowego, jeśli zdążę...Po lewej zdjęcie z wczorajszych odwiedzin mew...Wykombinowałem, to znaczy poprzedni karmnik - samodozujący - skróciłem do takiej wysokości, by go "upchać" pod dachem tego obecnego. Widać to w tle za stojącą mewą. Nie na długo, ale na te parę dni żarełka starczy...A jeśli by się trafiły mniejsze ptaki, to z tyłu za tym pojemnikiem też jest zapas nieosiągalny dla mew, gołębi czy kawek...


  . Oddajcie 12 mld zł - z takim apelem zwrócili się do PiS politycy PO. Platforma twierdzi, że taką kwotę straciła Polska podczas negocjacji cen gazu prowadzonych przez ministra skarbu w rządzie PiS Wojciecha Jasińskiego. 

-j.w- Strona internetowa zespołu Macierewicza zaatakowana. Jak podaje serwis niebezpiecznik.pl, zajmujący się kwestiami bezpieczeństwa w sieci, strona internetowa sejmowego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154 www.smolenskzespol.sejm.gov.pl została zainfekowana. Skutkiem było przekierowywanie internautów do świeżo zarejestrowanych domen, głównie rosyjskich. 

-j.w- Janina Paradowska: porażka PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
W polityce wrze, padają najcięższe oskarżenia o zbrodnię dokonaną na 96 osobach, w tle groźne słowa - trotyl, nitrogliceryna, w domyśle oczywiście - wybuch, zamach. Padają wnioski o dymisję rządu, który mataczy w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, oskarża się prokuraturę, że też mataczy, a w sondażach spokój. Można nawet powiedzieć, że spokój nadzwyczajny. Jeśli coś się zmieniło to generalnie w granicach błędu statystycznego wynoszącego w najnowszym badaniu Homo Homini dla Wirtualnej Polski ok. 3 proc.

 
. Komisja regulaminowa i spraw poselskich pozytywnie zaopiniowała w środę wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego Antoniemu Macierewiczowi w związku z procesem karnym, jaki wytoczył mu lobbysta Marek Dochnal. Dochnal zarzuca posłowi PiS pomówienie w jednym z programów telewizyjnych. - Klasyczny przykład pana Czempińskiego. To jest twórca, opiekun niejakiego Dochnala. To właściwie pan (Gromosław) Czempiński (b. szef UOP) stworzył Dochnala - miał powiedzieć Macierewicz.

-j.w-  Kempa pyta, na jakiej podstawie Częstochowa refunduje in vitro. Ekspert: Na podstawie Konstytucji... Jeżeli rada miasta uznała, że refundacja in vitro jest zbiorową potrzebą mieszkańców, to mogła wyasygnować na nią środki i ją zorganizować - mówił w Radiu TOK FM prof. Michał Kulesza, prawnik, twórca reformy samorządowej. Odpowiada tym samym na pytanie posłanki Beaty Kempy, która domaga się kontroli NIK w Częstochowie, która zamierza refundować in vitro.

-j.w- Maziarski: Gliński kłamie, jest najemnikiem Jarosława Kaczyńskiego...
Jako człowiek światły, członek Polskiej Akademii Nauk i były prezes Polskiego Towarzystwa Socjologicznego Piotr Gliński doskonale wie, że mówi nieprawdę. Teza o zamachu nie jest jedną z uprawnionych hipotez, a raport Millera precyzyjnie opisał przebieg katastrofy smoleńskiej - pisze w swoim komentarzu w Gazecie Wyborczej Wojciech Maziarski. Piotr Gliński powiedział ostatnio, że nie podpisuje się pod tezą o zamachu, natomiast jest to jedna z uprawnionych hipotez, które wymagają weryfikacji, a nikt poważny nie może powiedzieć, że raport Millera wyjaśnił katastrofę smoleńską.
 
"Pod odyńcem"
Witam w ostatnim dniu przed wyjazdem do sanatorium - na całe trzy tygodnie. Nie jestem pewien, czy uda mi się chociaż po części utrzymać tego bloga w aktualnej kondycji...Zobaczymy, już jutro w ciągu dnia to się okaże...Dziś postanowiłem jeszcze przed wyjazdem wymienić olej w silniku, no i oczywiście wszelkie filtry. Jak zajrzałem wczoraj do filtru powietrza...to wstyd dalej pisać... No więc już po sprawie. Wszystko wykonano z naddatkiem, czyli ponad plan - autko zostało bowiem poddane dodatkowo dokładnemu myciu razem z woskowaniem...Trudno go teraz poznać po tych poprzednich leśno - grzybowych wyprawach.
...
Dziejnik...7 listopad 2012.

-godzina 6** +3*C - niebo jak wczoraj...Wieje mocny wiatr przy padającym od czasu do czasu deszczu, co na pewno nie zachęci do spacerów. Chodniki i ulica błyszcząco - mokre, szyby w oknach zapłakane to i moja kamerka parapetowa, ta od ptaków - też niespecjalnie sprawna. Jednym słowem jesienna szaruga i jej uroki. Fotografia przedstawia taki właśnie Szczecinek - dziś; parę minut przed szóstą rano. Ptaki [kawki] już słychać gdzieś w okolicy, pewno znowu na "moim" dachu. Ciekawi mnie ich dzisiejsze podejście do stołówki na parapecie. Wyłożę też coś dla mew, niech i one mają chwile radości w tak ponurym dniu...Niedługo trzeba było czekać. I jedne i drugie raczyły odwiedzić mój parapet - skuszone żarełkiem...

   - Władze klubu PO za pracami nad projektem blokującym reformę Jarosława Gowina.
Władze klubu PO opowiadają się za tym, by obywatelski projekt blokujący reorganizację sądów rejonowych skierować do dalszych prac w sejmie. Także PiS, PSL, SLD i RP deklaruje, że poprze w czwartek tę propozycję. Reorganizacji sądów chce minister Jarosław Gowin.

-j.w- Solidarna Polska chce nasłać NIK na Częstochowę za sponsorowanie in vitro...Solidarna Polska uważa, że leczenie niepłodności metodą in vitro nie jest zadaniem gminy. I chce, by NIK wzięła pod lupę, czy Częstochowa ma prawo wydawać pieniądze na taki cel - informuje "Gazeta Wyborcza". Posłanka SP Beata Kempa zapowiedziała, że zwróci się do sejmowej komisji ds. kontroli państwa, by poparła jej uchwałę o kontrolę NIK.
-bronmus45 - czy aby choroba, która toczy od samego początku [od poczęcia] SP jest  uleczalna?...śmiem wątpić...beemek.


-j.w-  Zwolnienie redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Tomasza Wróblewskiego i dziennikarza Cezarego Gmyza to zamach na wolność słowa - ocenił szef PiS Jarosław Kaczyński. Zapowiedział projekty wzmacniające niezależność dziennikarzy wobec wydawców i właścicieli mediów. - To oświadczenie to jest tak naprawdę zamach na własność prywatną - odpowiedział Grzegorz Hajdarowicz, właściciel spółki wydającej "Rz".



- ''Po słowach prof. Lufta wielu ludzi powiedziało sobie: Czyli jednak nie zwariowałem''...  Argumentów prof. Lufta nie można zbić w prosty sposób. Mamy do czynienia z człowiekiem, który zrobił zbyt wiele dla Kościoła i któremu raczej trzeba za to dziękować - mówi o reakcji Kościoła na list prof. Stanisława Lufta Marek Zając, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego". 

-j.w - Za najgroźniejsze zjawisko uważam to, że zbyt często w imieniu Kościoła wypowiadają się ludzie bardzo jednostronnie zaangażowani politycznie. Prof. Luft ma rację, nazywając działalność o. Rydzyka groźną - mówi Mazowiecki dla "Gazety Wyborczej". Tak były premier skomentował list prof. Stanisława Lufta do abp. Michalika.

-j.w- Wbrew powszechnemu odczuciu robimy się coraz bogatsi. Do krajowego PKB najwięcej dorzucają mieszkańcy stolicy, ale ciężko pracują też poznaniacy. Dane o tym, kto i ile pracuje na dochód narodowy, opublikował właśnie Główny Urząd Statystyczny. Liderem jest Warszawa, co nie dziwi, bo to stolica i największe polskie miasto.


"Pod odyńcem"
A prezes [z p.u.] Kaczyński ciągle tkwi w nostalgicznych wspomnieniach i tęsknocie za systemem nakazowo rozdzielczym, czego próbką jest jego oświadczenie na temat zwolnień w "Rzepie"...No bo w tamtym okresie naszych dziejów mógł sobie spokojnie siedzieć u mamusi pod pierzyną, nie wścibiając nosa w dziejącą się rzeczywistość. A dziś?...Przyszło mu się mierzyć z odmiennie myślącymi - wykazując przy tym pokłady bohaterstwa niespotykane u niego w tamtym okresie...Narodził się nam i TRWA - lub przebudził - uśpiony Trybun Ludowy...nie mylić z naczelnym Trybuny Ludu...Chociaż...
...

Dziejnik...6 listopad 2012.

- godzina 6:30 +1*C -szaro, buro, ponuro a na dodatek pada deszcz i wieje wiatr. Gastronomiczna pogoda w pełnym wydaniu... Dla mnie akurat bardzo nieodpowiednia, bo przed wyjazdem do sanatorium mam jeszcze wiele spraw do załatwienia - a więc i biegania po mieście.  Na zdjęciu wczorajsza walka o dostęp do karmnika pomiędzy dwoma gołębiami - sierpówkami...Dzisiaj natomiast przy tej pogodzie żaden skrzydlaty nie zawitał jeszcze do tej parapetowej stołówki. Pewno nie chcą zamoczyć piór... Wykrakałem... za moment przyleciało aż cztery sierpówki. No i znowu rozpoczęła się terytorialna wojna pomiędzy dwoma parami... Przyleciały też mewy, lecz do innego żarełka - specjalnie dla nich wyłożonego... Wszystkie te zdjęcia można sobie obejrzeć - w powiększeniu - na stronie "Parapet" tego bloga.

- Resort zdrowia rozważa wprowadzenie na listy refundacyjne farmaceutyków potrzebnych do leczenia niepłodności, twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna". 

-j.w- Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zlikwidowali międzynarodową grupę przestępczą zajmującą się przemytem narkotyków. Zatrzymano 7 osób, grozi im nawet 15 lat więzienia - informuje w komunikacie ABW. Proceder dotyczył przemytu głównie kokainy i heroiny w okresie od 2010 r. do 2012 r. do Norwegii, Austrii, Hiszpanii i Włoch.

-j.w -Cezary Gmyz, Tomasz Wróblewski, Bartosz Marczuk i Mariusz Staniszewski zwolnieni z "Rzeczpospolitej".
W związku z publikacją "Trotyl we wraku tupolewa" Rada Nadzorcza Presspubliki rekomendowała zarządowi odwołanie red. naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego, jego z-cy Bartosza Marczuka, szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz red. Cezarego Gmyza. - Tekst nie powinien się nigdy w takiej formie ukazać w "Rzeczpospolitej" - oświadczył prezes zarządu Presspubliki.


-j.w-  Po publikacji o trotylu na pokładzie Tu-154 dynamika spraw politycznych przyspieszyła i merytoryka zaszła na drugi plan. To, że Jarosław Kaczyński mówił o zamachu i zamordowaniu w Smoleńsku 96 osób, burzy nasz pomysł na merytoryczną kampanię. Ja pod tezą o zamachu się nie podpisuję - mówi prof. Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera rządu technicznego, w Kontrwywiadzie RMF FM.

- Szykuje się wielki spór w polskim Kościele? Jak biskupi odpowiedzą na apel prof. Lufta?...Przewodniczący Episkopatu ma odpowiedzieć prof. Luftowi, wykładowcy seminarium duchownego, który ostro skrytykował o. Rydzyka. Szykuje się wielki spór w Kościele. Z antysemickimi komentarzami w tle - pisze "Gazeta Wyborcza". 
List prof. Lufta do abp. Józefa Michalika to jedna z najcelniejszych krytyk Kościoła od kilku lat.
...
 -j.w- Ci, którzy formułują prawicową alternatywę, nie wiedzą, o co im chodzi. Ten ideowy konflikt jest pusty - uważa socjolog, prof. Paweł Śpiewak. Jego zdaniem agresja w polityce wywołuje u wielu osób poczucie zagrożenia. - Przez to są skazani na PO, partię, która jest całkowicie bierna - podkreślał w TOK FM.
... 
-j.w- "Jeden artykuł niemalże podpalił Polskę. Dlaczego Seremet niczego nie wyjaśnia?".
 Tomasz Wróblewski nigdy nie należał do dziennikarzy, którzy łatwo wpadają w ton zamachowy. Mam więc pytanie, co takiego Andrzej Seremet powiedział mu na spotkaniu, że Wróblewski był przekonany o prawdziwości tez o środkach wybuchowych? - mówiła w porannym przeglądzie prasy w TOK FM Dominika Wielowieyska. 

-j.w- Z zawiści i zemsty. Chętnie sami wlepiamy innym mandaty! Aż 80 proc. interwencji straży miejskiej w Szczecinie to skutek, mówiąc delikatnie, interwencji mieszkańców. Bardzo często wynikających nie z poczucia obowiązku przestrzegania prawa, ale z zemsty i zawiści, w myśl zasady - "skoro mi wczoraj tu wlepili mandat, to niech jemu też wlepią"

"Pod odyńcem"
 Ja osobiście jestem mocno "podbudowany" decyzją Zarządu Presspubliki. Może wreszcie inni "dyspozycyjni" dziennikarze zanim coś złego uczynią, to najpierw pomyślą - nawet i o sobie...Chociaż dotychczas to Oni myśleli właśnie tylko o sobie, nie biorąc w żaden sposób pod uwagę rzetelności swoich "doniesień", oskarżeń itp - dbali przede wszystkim o swój rozgłos i w związku z nim swoje wymagania materialne w stosunku do Redakcji...Oby to się skończyło chociaż na pewien czas...
O czym z kolei świadczy postawa niektórych mieszkańców Szczecina - według materiału wklejonego w skrócie wiadomości - niech czytelnicy sami zawyrokują...

Dziejnik...5 listopad 2012.

-godzina 6** +7*C - niebo jak przystało na tę porę roku szarobure. Chodniki i ulica mokre i lśniące od wilgoci, mimo że nie pada. W pobliżu słychać głośne rozmowy kawek, chociaż ich nie widać. Widocznie usadowiły się na moim dachu. Na zdjęciu wczorajszy - pierwszy gość przy nowym "zimowym" karmniku. Więcej obrazków z tego cyklu można znaleźć na stronie "Parapet"- zapraszam.

  
- Niemal wszystkie duże miasta planują od 2013 r. podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Ich władz nie stać na utrzymywanie komunikacji miejskiej, do której - przy obecnych cenach - dokładają od 30 do 70 proc. kosztów. Stąd planowane podwyżki cen biletów.

-j.w- Jak mamy ze sobą żyć w jednym państwie, kiedy część z nas wierzy, że polski rząd uczestniczył w zamordowaniu polskiego prezydenta? - pyta w najnowszym "Newsweeku" Tadeusz Mazowiecki. Podział się pogłębia i to jest najgorsze. Stąd to dramatyczne pytanie premiera Tuska o to, jak przy tym podziale i takich oskarżeniach mamy ze sobą żyć w jednym państwie.
-j.w- PO obsadza swoimi ludźmi najważniejsze funkcje w NIK...Platforma Obywatelska chce obsadzić najważniejsze funkcje dyrektorskie Najwyższej Izby Kontroli swoimi ludźmi. Zniszczy to niezależność tego organu - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie".
   
 - Holland ostro o Kaczyńskim: Karmi się sianiem nienawiści, destrukcją... Zawsze uważałam, że on jest nieszczęściem, że karmi się sianiem nienawiści, destrukcją - to jest jego pokarm, to jest jak z "Biesów" Dostojewskiego - tak ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego ws. Smoleńska komentuje w rozmowie z "Newsweekiem" reżyserka Agnieszka Holland. 
 -j.w- Listy w obronie dziennikarza "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza, autora artykułu o śladach trotylu na wraku tupolewa, napisały redakcje dwóch prawicowych serwisów, a potem pokłóciły się między sobą. Do końca nie wiadomo o co.
 
-j.w- Prezydent Bronisław Komorowski w rozmowie z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem wyraził zaniepokojenie nieprawidłowościami w przeprowadzaniu wyborów parlamentarnych na Ukrainie. Poinformował o tym prezydencki minister Jaromir Sokołowski. Rozmowa telefoniczna prezydentów odbyła się z inicjatywy Komorowskiego.

-j.w-  "Cały świat o Pekinie, my - o Gmyzie". Żakowski o paranojach w polskiej demokracji...
"Sensaci, histerycy, konfabulatorzy - paranoiczne umysły są wszędzie. Ale trwała wszechobecność tego rodzaju mózgów w centrum przestrzeni publicznej to polski fenomen, za który jako kraj płacimy dużą cenę" - pisze w "Gazecie Wyborczej" Jacek Żakowski.
Jak pisze, cały świat będzie się zastanawiał, "jakie prawdziwe zamiary stoją za słowami, które padną na zjeździe w Pekinie (w Chinach trwa VII Plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin - red.). A my będziemy się zastanawiali, jakie prawdziwe zamiary stały za słowami Cezarego Gmyza".

"Pod odyńcem"
Nowy tydzień. Cóż on nam przyniesie wraz ze swoim nadejściem?. Mnie osobiście - wyjazd na trzy tygodnie [od 9 listopada] do sanatorium, w którym to okresie prawdopodobnie zaprzestanę pisywania codziennych moich doniesień. Chyba że pozwolą na to warunki zakwaterowania, w co wątpię... Jeśli nie - to przynajmniej odpocznę przez ten czas od spraw, które opisuje powyżej J. Żakowski. I dobrze...
Na razie cały czas zapełnia mi bieganie po mieście, ostatnie "przedsenatoryjne" zakupy, nawet udało mi się za pierwszym podejściem przejść coroczny przegląd techniczny  mojego autka...29 letnie Polo HATCHBACK. Tu trzeba dopowiedzieć, że pojechałem specjalnie do jak najdalszej stacji diagnostycznej, by w razie niepowodzenia w drodze powrotnej do domu zaliczyć jeszcze kolejnych parę...a nuż się uda...Jak zobaczyłem moje autko na tych wszystkich "trzepakach", to mi się go żal zrobiło...Diagnosta sprawdził wszystko za pomocą tychże wynalazków automatycznie skomputeryzowanych, a następnie - nie wierząc chyba własnym oczom - wziął do ręki staromodną łyżkę do opon i wszedł z nią pod samochód. Co On tam nie nawydziwiał, naginał, naprężał i Bóg wie co jeszcze. Wyszedł, otrzepał ubranie i w te słowa do mnie....daj Pan dowód rejestracyjny... nie mam się do czego się przy........ić. Piękna pieczątka z podpisem na cały rok...Co by nie, jeśli to autko przez trzy ostatnie lata zaliczyło Góry Świętokrzyskie, Góry Stołowe, niezliczone wyjazdy nad jeziora i po grzyby - po drogach typowych dla tych krajobrazów. Naprawdę - udane autko. Jedyna awaria w drodze to ... przebita opona na głównej drodze w okolicach Łodzi. Przepraszam - raz zabrakło mi paliwa...ale to wina właściciela, nie autka...

luty 2024 / 4

  Ура Польше, приветствую ПиС, приветствую Войцеховского..!!! ~~ Brawo PiS i jej komisarz; Janusz Wojciechowski!! Z Moskwy płyną te brawa w ...