5 lutego 2015
moja [wybiórcza] pamięć o czasach IV RP
Pamiętam rządy PiS. Pamiętam jak w trakcie rozmów o budowie koalicji z PO zażądali ministerstwa sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i obrony. Aha - byli w stanie odpalić Rokicie administrację (wydzielona z MSW). Pamiętam jak podczas "klecenia" POPiSu wszystko lub prawie wszystko zostało uzgodnione. Pozostała sprawa obsady stanowiska Marszałka Sejmu - wcześniej już uzgodnionego dla PO. No i PiS sobie zażądał, by to Oni zadecydowali kogo PO ma wskazać na to stanowisko...Kategorycznie nie dla B. Komorowskiego... no i się posypało. Nie było cienia wątpliwości - ze Kaczyński nie chciał koalicji. Celem była całkowicie samodzielna władza PiS. Pamiętam hasła walki z korupcja, oraz banały o polityce zagranicznej. Nie pamiętam jednak większych reform gospodarczych. Nie pamiętam tej walki z korupcją. Pamiętam Leppera, pamiętam cyrk z Kaczmarkiem. Pamiętam Wąsacza wyprowadzanego jakby był co najmniej liderem Al-Kaidy w Europie. Pamiętam hasła o polityce wschodniej - które faktycznie skończyły się na imporcie gruzińskiej wody mineralnej przez Kancelarie Prezydenta. Pamiętam, kto miał stać tam gdzie stało ZOMO. Pamiętam dziadka z Wermachtu. Pamiętam - że zasadnicza idea, jakiej poświęcił się PiS to było "ugruntowywanie władzy". PiS tak bardzo chciał ja ugruntować że aż stracił ja całkowicie.
Jarosław Kaczyński z okresu tzw. IV RP
...jest [?] wzorem prawdomówności, o czym wszyscy mogli się przekonać po realizacji jego obietnic.
- Nie będę premierem, gdy mój brat będzie prezydentem.
- Nie będzie koalicji z Samoobroną
- Nie zmienia się ordynacji wyborczej przed wyborami
- Nie podniesiemy akcyzy na paliwo
- Trzy miliony mieszkań
- Niższe podatki
- Tanie państwo i redukcja administracji
- Marcinkiewicz - premier na całą kadencję
- Chcemy koalicji z PO
- Nie będzie TKMu
- Moja teczka w IPN jest sfałszowana - Wykrył bowiem, że jego - i tylko jego - teczka została w sposób podły i cyniczny sfałszowana. To niezwykle istotny fakt. Jest to więc wyjątek - jak w każdej regule - potwierdzający autentyczność wszystkich pozostałych teczek.
- W rządzie nie będzie przestępców i byłych członków PZPR
- Wycofamy wojsko polskie z Iraku
- Kler nie ma wpływu na politykę PiS
- Obniżymy składki na ZUS
- Zrezygnuje z przewodniczenia PiS, jeśli nie wygramy wyborów.
- Kler nie ma wpływu na politykę PiS
- Obniżymy składki na ZUS
- Zrezygnuje z przewodniczenia PiS, jeśli nie wygramy wyborów.
Nadanie walce z korupcją wymiaru pierwszorzędnego celu swoich rządów, to jedynie wymiar propagandowy. Wszystkie działania PiS-u były podporządkowane PR-owi rządowemu.
A co z gospodarką? Sukcesem można nazwać, nie psucie jej. PiS ewidentnie bał się maczać swoje palce w gospodarce. Dlatego też powołał Zytę Gilowską na stanowisko Ministra Finansów, aby kontrolować finanse a nie im przez przypadek szkodzić.
Nie było również żadnego planu zmniejszenia podatków. PiS po prostu musiał z czegoś finansować wydatki budżetowe, i nie zamierzał w żaden sposób zwiększać dochodów społeczeństwa. Chciał je sam rozdawać.
Przez 1,5 roku mówiło się o tym, że Kaczyński, będzie chciał „zjeść przystawki” czyli wchłonąć posłów lub elektorat LPR i Samoobrony. Nie udało mu się przeciągnąć posłów, więc po aferze w Ministerstwie Rolnictwa (nieudana próba prowokacji wobec Leppera), Kaczyński podjął decyzję o wyborach parlamentarnych, które jak wiemy PiS przegrało 21 października.
W polityce zagranicznej PiS ciągle dawał nam dużą ilość pretekstów do wstydzenia się za ten rząd.
"Afera taśmowa" i "seksafera" w Samoobronie oraz dwa kryzysy rządowe związane z osobą wicepremiera Andrzeja Leppera.
- inne -
Chciałem rządzić, już gdy miałem 12 lat. Premierem zamierzałem zostać mając lat 34, a skończyć rząd, mając lat 91. To byłby rok 2040. To jeszcze strasznie dużo czasu. J.Kaczyński
Źródło: wywiad dla „Wprost”, 15 stycznia 2007
Źródło: wywiad dla „Wprost”, 15 stycznia 2007
*
Trzeba pamiętać, że jeśli jakaś osoba nieustannie obraża urzędującą głowę państwa [...] no to nie może liczyć na to, że będzie następnie przyjmowana. To jest chyba oczywista oczywistość. J. Kaczyński
Opis: komentarz wypowiedzi Lecha Wałęsy pod adresem prezydenta.
Źródło: audycja Sygnały Dnia na antenie Polskiego Radia, 5 czerwca 2007
Opis: komentarz wypowiedzi Lecha Wałęsy pod adresem prezydenta.
Źródło: audycja Sygnały Dnia na antenie Polskiego Radia, 5 czerwca 2007
*
Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne.
Opis: po chwili (w odpowiedzi na reakcję posłów) słowa te zostały sprostowane: «... że białe jest czarne, a czarne jest białe». Kaczyński dodał później jednak: «Nie przekonają nas zresztą i w tym pierwszym względzie»
Źródło: exposé, 19 lipca 2006
Ciekawostka bez podtekstu:
Z charakterystyczna dla niego otwartością i prostolinijnością, przyznał w dniu 27.09.2007 podczas gospodarskiej wizyty w Łodzi, że jest wrażliwy na wdzięki obu płci:
"Joanna [Kluzik-Rostkowska] ma taki urok osobisty, ze Wojciech Olejniczak niech się schowa"
***
*
23 grudnia 2014
To i owo o znanych w polityce polskiej bliźniakach
*
Zastanawia mnie jedno; na jaką przypadłość cierpią ci, których nic nie obchodzą odpowiedzi na wątpliwości, jakie tutaj u dołu przedstawię. Historia Polski okresu powojennego mówi nam, że żołnierzy AK rozstrzeliwano, osadzano w więzieniach, sadzano na nogach od stołka, torturowano, w najlepszym razie wykluczano z życia społecznego. Tymczasem porucznik AK - Rajmund Kaczyński - dostaje od stalinowskiej władzy apartament na Żoliborzu, jakim nawet zatwardziali aparatczycy nie mogli się pochwalić. No, a sam pan Rajmund - i oficer AK i mąż sanitariuszki AK dostaje bez problemu posadę wykładowcy na Politechnice Warszawskiej i oboje żyją sobie z jednej pensji jak pączki w maśle. Za czasów, gdy władzę w Polsce sprawuje Stalin za pośrednictwem Bieruta, posada dla Akowca na uczelni brzmi jak ponury żart, jednak rzecz miała miejsce. 18 czerwca 1949 rodzą się Lech i Jarosław. Na początku lat 60, kiedy większość dzieci akowców opłakuje swoich rodziców, albo czeka na ich powrót z więzienia, bliźniacy Kaczyńscy zabawiają się w reżimowej TV, jako Jacek i Placek w filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Czas leci, obaj studiują angażując się mniej lub bardziej w dziejącą się wtedy historię opozycji wobec PRL - owskiej rzeczywistości. Nadchodzi 13 grudnia 1981 roku, kiedy to Jarosław Kaczyński z szerszego, ale jednak kręgu doradców Lecha Wałęsy, jako jedyny nie zostaje internowany. Również jako jedyny, po odmowie [tak twierdzi] podpisania lojalki zostaje zwolniony do domu, co więcej nikt go nie nęka, w okresie 1982 -1989. Czy więc istnieje jakikolwiek związek między ofiarowanym Rajmundowi Kaczyńskiemu przez PRL apartamentem na Żoliborzu, pracą w czasach stalinowskich na Politechnice Warszawskiej, karierą filmową bliźniaków i brakiem internowania Jarosława Kaczyńskiego w stanie wojennym? Czym aż tak bardzo mógł zaimponować władzy ludowej żołnierz AK Rajmund Kaczyński, że władza otoczyła jego samego, jego żonę z AK i dzieci szczególna troską. Opowieściami o wykańczaniu bolszewików w szeregach AK? Czym również mógł zaimponować oficerowi SB Jarosław Kaczyński, że ten po odmowie podpisania lojalki wypuścił go wolno i nigdy już nie nękał?
Na takie i inne pytania, zdrowi na umyśle wyznawcy sekty PiS winni sobie umieć odpowiedzieć. Bo ja nie potrafię znaleźć innego wytłumaczenia, oprócz tego, które tkwi nie tylko we mnie bardzo głęboko, nie pozwalając ufać takim ludziom jak obydwaj bliźniacy. W szczególności zaś obdarzyć zaufaniem przewodzącemu od zawsze w tym rodzinnym duo brata Jarosławowa.
.....
Ciekawostka - W uroczystych obchodach rocznicy powstania w 2004 r., organizowanych pod patronatem prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego, to Jadwiga Kaczyńska [matka bliźniaków] pełniła rolę bohaterki powstańczych walk. W środkach komunikacji miejskiej rozlepiono wówczas plakaty z powstańczymi wierszami. Biuro prezydenta miasta informowało, że wyboru wierszy dokonali powstańcy warszawscy – między innymi Jadwiga Kaczyńska. Polska Agencja Prasowa, podając informację o tym, że „Życie Warszawy” przyznało Jadwidze Kaczyńskiej tytuł Człowieka Roku, szeroko opisywało jej zasługi. Donosiło, że matka Braci „walczyła w Powstaniu Warszawskim, była sanitariuszką Szarych Szeregów, ratowała rannych powstańców”. Tymczasem jeszcze przed wybuchem wojny rodzice Jadwigi wysłali ją wraz z siostrą do rodziny matki – do Starachowic, gdzie doczekała upadku Powstania i końca wojny. Ojciec Jadwigi był chory na gruźlicę, obawiał się, że i ona może się zarazić – mówi Barbara Winklowa, wieloletnia przyjaciółka Kaczyńskiej...
*
*
***
*
22 grudnia 2014
Memoriał Jarosława Kaczyńskiego
- czyli chód po władzę -
*
Comiesięczne treningi - czasami nawet częstsze - są dla uczestników tej nowej dyscypliny jedynym środkiem dopingującym do dalszego przeżywania emocji, w oczekiwaniu na mający zdarzyć się cud. Cud przejęcia władzy przez ugrupowanie trwające nadal w mrzonkach o realnym powrocie minionej epoki PRL. Oczywiście teraz pod ich światłym przywództwem. Przecież to całe "bicie piany", czyli wodolejstwo Kaczyńskiego w "piśmie, mowie i uczynkach" cały czas nawiązuje do nostalgicznych wspomnień z tamtego okresu. Kiedy to jego rodzinie żyło się całkiem przyjemnie dzięki wspaniałej postawie swoich żywicieli, zasłużonych w AK - ojcu Rajmundowi, oraz "sanitariuszce Powstania Warszawskiego" - matce .... Kiedy to w okresie stalinizmu, jak i później, rówieśnicy tychże rodziców [nawet mniej "zasłużeni"] cierpieli prześladowania ówczesnej władzy sterowanej z Moskwy, rodzinie Kaczyńskich jak na owe czasy nie brakowało niczego. Zahartowany w tychże bojach Jarosław postanowił więc kontynuować znane imię swojej rodziny w kreowaniu rzeczywistości z korzyścią dla swojej prywaty. Mamy więc memoriał zwany potocznie "miesięcznicą" Kaczyńskiego. Zapewne to dokonanie będzie mu również pamiętane przez przyszłe pokolenia, uczące się z historii Polski o największym szkodniku z przełomu wieków.
*
***
*
13 grudnia 2014
PiSgwarki w sieci
czyli off - top gwarantowany
*
Zapewne niejeden z nas - użytkowników przeróżnych forum społecznościowych - oglądał w TV [lub słuchał w radio] "gadające głowy" przeróżnej maści polityków. Wśród nich niewątpliwie wyróżnia się grupa PiSolubów, których to odpowiedziami na zadawane pytania z dowolnych tematów są zawsze, powtarzam - zawsze - równobrzmiace sformułowania, nadesłane im SMS-ami ze sztabu Kaczyńskiego, jako obowiązujące w danym dniu. To naprawdę wygląda i brzmi groteskowo, gdy pp. Brudziński, Błaszczak, czy do niedawna Hofman wygłaszają "swoje" odpowiedzi nie mające absolutnie nic wspólnego z treścią pytania. Typowy off - topic. Do tego dochodzą jeszcze mocno osadzone w trollingu określenia, jakimi obdarzają ci PiSowscy politmatołkowie osoby na najwyższych stanowiskach w Polsce. Wygląda to tak, jakby ich naczelną rolą bycia w opozycji było nieustanne podważanie znaczenia Polski na arenie miądzynarodowej. Szczególnie jest to przydatne Kremlowi, starającemu się w różny sposób osłabić rolę Polski w Unii Europejskiej. Batalion Max Otto von Stierlitzów nie byłby w stanie uczynić wiecej szkód, niż sekta PiS, działająca w parlamencie. I tym polskim i tym europejskim. Ich klakierzy, zwani moherowym ludem, zagubieni w swojej nieświadomości wierzą ciągle księżycowym bajkom, pisanym przez znanego przecież z roli Placka w filmie "O dwóch takich, co ukradli księzyc" - Jarosława Kaczyńskiego. Typowy off-topowiec i troll polityczny.
***
*
6 grudnia 2014
Nie będzie przezroczystych urn i kamer w lokalach. Sejm odrzucił pomysły PiS
*
Wasz wyświechtany patriotyzm jak i wiarę chrześcijańską należałoby jak najszybciej przenicować. Nowych bowiem nie możecie sobie sprawić, a w tym stanie świadomości nie jesteście wiarygodnymi dla innych partnerami
- bronmus45 -
*
Bardzo byłbym rad, gdyby ktoś mi w końcu wyjaśnił zasady prawa i sprawiedliwości, jakie usilnie stara się wprowadzać w życie sekta o nazwie Prawo i Sprawiedliwość, niesionych na swoich sztandarach. Zacznijmy od początku. Jak bowiem można składać do laski marszałkowskiej projekty poselskie [PiS], nezgodne z Konstytucją, bez jej wcześniejszej zmiany.
Wg. Wikipedii:
Zasada tajności głosowania polega na tym, że głosowanie odbywa się w sposób anonimowy i żadna z osób trzecich nie ma prawa poznać głosu wyborcy.
Tajność głosowania w Polsce
W wyborach powszechnych (z uczestnictwem obywateli) zasada ta odnosi się do sposobu, w jaki każdy obywatel wypełnia kartę do głosowania. W każdym lokalu wyborczym powinny znajdować się specjalne stanowiska do głosowania, osłonięte przed wzrokiem osób postronnych. Tak wypełnioną kartę głosujący wrzuca do urny osobiście, co wyklucza możliwość ingerencji w treść karty. Urna wedle polskiego prawa powinna być zalakowana z pieczęcią komisji, jeśli okręgowa komisja wyborcza stwierdzi naruszenie tajności wyborów, wtedy ma prawo unieważnić wybory w danym okręgu.
19
listopada 2014 r.
Zgodnie z art. 83 ustawy z 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy (Dz. U. Nr 21 poz. 112 ze zm.), protest wyborczy wnosi się do sądu wskazanego w przepisach szczególnych Kodeksu (§ 1), a zasady wnoszenia protestów i tryb ich rozpatrywania, a także orzekania o ważności wyborów określają przepisy szczególne tego Kodeksu (§ 2).
Sąd Najwyższy jest właściwy do rozpoznawania protestów wyborczych w wyborach Prezydenta RP, do Sejmu RP, do Senatu RP oraz do Parlamentu Europejskiego (art. 241-246 oraz art. 321-325 Kodeksu wyborczego).
Zasady wnoszenia protestów i tryb ich rozpatrywania w wyborach samorządowych (do organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego) są określone w art. 392-398 Kodeksu wyborczego. Według art. 392 § 1 tego Kodeksu, protest wyborczy w wyborach samorządowych wnosi się na piśmie do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów.
***
I jak wobec tego można nawoływać i organizować protesty na ogromną skalę, przeciwko takim właśnie, zapisanym zasadom rozpatrywania wyborczych wyników? Kto to na dodatek czyni? Doktor prawa [?] niejaki J. Kaczyński. Czy nie nadszedł obecnie właściwy moment dla pociągnięcia do odpowiedzialności za kolejne próby łamania Konstytucji przez tego jegomościa i jego sektę, zarejestrowaną pod nazwą Prawo i Sprawiedliwość?. Znowu przez "sądową pomyłkę" zaliczoną przy jej rejestracji do partii politycznych? Coś mi się zdaje, że ten człowiek tego chce w obecnej sytuacji. Byłby wtedy zapamiętany przez historię jako "więzień sumienia"[lub coś takiego], w innym przypadku przyszłe pokolenia będą go znały jako największego burzyciela Polski po roku 1989.
***
*
25 listopada 2014
...Człowiek z pirytu...
[...nie z żelaza i nie z marmuru...]
*
*
Czyli "złota głupców". Bardziej mi odpowiada ten minerał do opisu, jako naturalny twór przyrody mający swoją genezę powstania, niż sztuczny tombak. Piryt jest bowiem siarczkiem [nadsiarczek]żelaza, nazwany tak od greckiego pyr = ogień oraz pyrites = iskrzący. Siarka zaś kojarzona zwykle z ogniami piekielnymi, które to dla naszego bohatera są od zawsze żywotną strawą dla jego jestestwa politycznego. Mowa oczywiście o Jarosławie "ZBAWCY" Kaczyńskim, dla którego kolor złota [pirytu lub siarki]są niezmiennie magicznie oddziałowywującymi na jego podświadomość. Dla swojego elektoratu stanowi coś w rodzaju błyszczącego klejnotu, oprawionego w złoto. Tylko, że zamiast złota jest tutaj piryt, popularnie zwanym "złotem głupców". A i kamień użyty do wyrobu klejnotu pochodzi gdzieś znad Dniestru [okolic Odessy], o bardzo marnej jakości. Tak więc nasz bohater, spełniający na naszej polskiej ziemi rolę namiestnika Lucyfera, bezgranicznie lubuje się [bo musi]w podsycaniu, czy wręcz rozpalaniu na nowo ognia pod kotłem polskiego piekiełka. Bez tych, żywotnych dla niego czynności, zapewne zupełnie by sczezł i odszedł na śmietnik historii, gdzie jego miejsce. Już teraz zapowiada kolejną zadymę rodem z piekieł, czyli wielki protest uliczny w dniu 13 grudnia pod hasłem sprzeciwu dla wyników wyborów samorządowych. Co ma pamiętna data 13 grudnia 1981 roku wspólnego z obecnymi wyborami, to chyba jedynie "Jego Piekielność" wie. A może i nie wie, bo przecież ten "wielce zasłużony" dla opozycji antykomunistycznej z tamtych lat działacz, w owym pamiętnym dniu wprowadzenia stanu wojennego dowiedział się o samym fakcie dopiero na południowej mszy w Kościele...Tak przynajmniej wspominał. Jego szkodliwa działalność przeciwko Polsce musi jednak kiedyś dosięgnąć kresu, a przysłowia z rodzaju ..."poty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie" lub "nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka" ze słów staną się ciałem. Oby jak najszybciej.
Cymbał – im puściejszy w środku – tym głośniej dzwoni
*
***
*
24 listopada 2014
*
Jarosław "PIRYT" Zbawca
*
Natrętnie powracają obrazy z opisów autorstwa Gregory Phillippa - Zakon Ciemności cz. III "ZŁOTO GŁUPCÓW" . Ten obalony posążek bożka wykonany z pirytu [złota głupców] doskonale oddaje przewidywaną w niedalekiej przyszłości pozycję jednego z największych szkodników w historii Polski po roku 1980 ubiegłego wieku. Jego obecne zachowania powodowane kolejnymi próbami podpalenia Polski dla osiągnięcia jedynie swoich, osobistych celów, przypominają z kolei Nerona, który to rozkazał podpalić Rzym, by stworzyć nowe miasto, Neronię. Podobnie, ten współczesny nam "Zbafca" marzy o wybudowaniu na zgliszczach Polski swojej IV RP zwanej nieprzypadkowo Wolską... Trudno byłoby mi nawet wymienić wszystkie obrzydliwe postępki tego osobnika, zmierzające przez ostatnie lata do zmarginalizowania pozycji Polski w świecie. Najbardziej zaś w Europie, której to kraje mające znaczącą pozycję, decydują o stosunkach z Rosją. Więc też osłabienie Polski leży w żywotnych interesach Kremla, nie tylko samego Kaczyńskiego. Jedynie osoby posługujace się na codzień moherowym umysłem nie dostrzegają realnego zagrożenia, wynikającego z politycznej działalności J. Kaczyńskiego. Jestem jednak przekonany, że mimo swojego wieku doczekam jeszcze chwili, gdy posążek tego osobnika, wykonany być może z tombaku, będzie służyć jedynie jako przycisk do papieru, ostrzegający współczesnych skrybów przed wypisywaniem na nim kolejnych planów rozniecających płomienie pod polskim piekiełkiem. Oby to stało się jak najszybciej.
***
*
18 października 2014
...odszczepieńcy...
Większość - a może i wszyscy - z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, jak i on sam, deklaruje głośno swoją głęboką wiarę w Boga chrześcijan i Jego Syna - Jezusa Chrystusa. Jednak ich deklaracje są tak samo pisanymi na wodzie, jak okazywane przez nich chrześcijańskie miłosierdzie w stosunku do bliźnich. Oraz przestrzeganie innych[wszelkich]zasad wiary. Ja nawet nie jestem pewien, czy ich guru - Zbafca Jarosław - zna słowa podstawowych modlitw z rodzaju "Ojcze Nasz...Zdrowaś Maryjo"...czy "Wierzę w Boga Ojca"...Mogłoby się bowiem okazać, że podobnie je zna do słów naszego hymnu, przez siebie śpiewanego. I zamiast Wierzę w Boga Ojca - mruczy pod nosem - wierzę jedynie w siebie samego i swoje posłannictwo w tworzeniu Kaczolandu[Wolski]. Jeśli jednak ci PiSolubni chcą nadal uparcie TRWAĆ w swojej deklaracji wiary, to niech uwierzą również w moją obietnicę - siedemdziesięcioletniego człowieka, który zapewne niezadługo znajdzie się w zaświatach i stamtąd - obojętnie z jakiego kierunku - przybędzie tutaj z powrotem w ich snach... Aby im wypominać wszelkie niegodziwości, jakich się dopuścili niegdyś i nadal je czynią...To będzie dla nich przedsionek piekieł, do których zapewne przez swoje czyny zmierzają. Powyższa treść jest tutaj pisana "z przymróżeniem oka", lecz osobiście nie widzę żadnego innego sposobu na wskazanie moherowym wyznawcom tego ziemskiego "Lucka" ich sekty, we właściwym świetle jego niegodziwego jestestwa. Chciałbym jednak jeszcze dożyć czasów, kiedy to ugrupowanie szkodników zniknie na śmietniku historii, a jego dzisiejsi politykierzy będą tak samo traktowani jak podobni do nich zupełnie sekretarze z dawnego PZPR, czyniący niegdyś podobne niegodziwości w ogłupianiu tłumów...
***
27 września 2014
...wszystko źle...
Są osoby w naszym Kraju, których to nie można określić inaczej, jak mianem aktualnych "gigaszkodników". Istnieje jedynie niepewność, czy ta ich działalność wypływa z własnej głupoty, czy też jest sterowana przez kogoś trzeciego, mniej lub bardziej rozpoznawalnego. Na przykład, przez nieprzyjaznego nam sąsiada, starającego się w ten sposób osłabić w każdy możliwy sposób międzynarodowy prestiż Polski, Jej gospodarkę itd. A cóż takiego czynią, co powoduje ich ujemną ocenę? Ano - tak ogólnie rzecz ujmując - co i rusz rozpalają od nowa polskie piekiełko, by w jego ogniu starać się upiec dla siebie soczystą pieczeń. Przypomnijmy kilka najbardziej pamiętnych, nie tak dawnych przykładów. Rozdmuchane do granic "zdrady narodowej" wypowiedzi rządzących polityków, aby ich - tym samym Polskę - zmarginalizować w oczach opinii światowej. Bo cóż takiego nieprawdziwego kryło się w szczerej wypowiedzi prywatnej p. Sikorskiego o amerykańskim stosunku do nas? Radosław Sikorski określił jedynie to, co "gra w duchu" większości zapewne polskiego społeczeństwa. Jednak wg. niektórych należało sprawę rozdmuchać - ogniem piekielnym przez nich obsługiwanym - aby w ten sposób osłabić pozycję ministra spraw zagranicznych, niezbyt ceniącego również Rosję. Lub wypowiedź p. Bieńkowskiej - "Sorry, mamy taki klimat" - gdy mróz zatrzymał pociągi. Czyżby powiedziała coś nieszczerego i nieprawdziwego..? Ależ nie, stwiedziała jedynie bardzo szczerze i bezpośrednio - trochę humorystycznie - to, co i dla innych powinno być widoczne bez przypominania. Trudna sytuacja w tym okresie z pociągami nie dotyczyła jedynie Polski, bo i przecież kraje skandynawskie, z reguły bardziej zamożniejsze i leżące w jeszcze częściej zagrożonym takimi kłopotami klimacie, nie ustrzegły się podobnych przypadków. Nawet bardziej dokuczliwych finansowo niż nasze. Lecz nie - piekielni palacze musieli zabrać głos, by swoim PiSkliwym wrzaskiem opluć jedną z najbardziej kompetentnych osób w rządzie premiera Tuska, tym samym kraj, którym rządził. Lub teraz - sprawa p. Ostachowicza. Przecież dotychczas przez żadne ugrupowania polityczne nie był ocenianym jako niekompetentny urzędnik rządowy, pobierającym za darmo niezłe pieniadze. Ugrupowania te z kolei, przez wszystkie swoje "opozycyjne" lata starały się w równie hałaśliwy sposób wykazać nieporadność rządu w stosunku do fachowców, wybierających coraz częściej zatrudnienie w obcych, zagranicznych a nie polskich, sowiciej płacących za wykonywaną pracę firmach. Największa [i zapewne bogata] - przynajmniej najbardziej rozpoznawalna na całym świecie polska firma Orlen miała możliwość skorzystać z usług tego pana. Lecz nie, polscy politmatołkowie, tymczasowo zatrudnieni w charakterze piekielnych palaczy, musieli przecież - dla czyichś korzyści - podnieść larum, aby uniemożliwić ten wg. ich oceny, personalny przekręt... Jakich najnowsza historia Polski widziała niejeden, tylko że w ich wykonaniu... Pan Ostachowicz na tym zapewne nie ucierpi, znajdą Go zapewne inni i zatrudnią za odpowiednią do Jego umiejętności zapłatą. Kolejna zaś polska firma nie będzie mogła zatrudnić krajowego fachowca, bo tak swoimi moherowymi móżdżkami zadecydowały opozycyjne politmatołki. Szczególnie te z PiS.
*
16 września 2014
Strasznie mi wstyd i ogólnie nieswojo [głupio], że utraciłem gdzieś z pola widzenia tak znakomitego przedstawiciela PiS, jakim niechybnie jest p. Antoni Macierewicz. Moje obserwacyjne receptory wszelkiego rodzaju musiały zapewne ulec awarii, lub też zostały skutecznie zablokowane przez ekspertów tegoż wyśmienitego znawcy wszelkich tajemnic wiadomych służb. Niemniej, fakt pozostaje faktem, że bohater mojej troskliwej notki stał się ostatnio niewidzialnym [niesłyszalnym]. Możliwych tłumaczeń dla powstania tejże "ciemnej dziury" wokół osoby A. Macierewicza jest kilka. Na przykład - czas wakacyjnych urlopów, też przecież przynależnych tak zapracowanemu na codzień parlamentarzyście. Choroba ?...nawet swojemu wrogowi nie życzy się takowych perturbacji. Tajemna misja do Brukseli, mająca za zadanie utworzenia PiSowskiej siatki wywiadowczej wokół obejmującego niedługo swój urząd Prezydenta RE - p. Donalda Tuska?.. Musiałby chyba wybyć razem z agentem Tomkiem i kilkoma innymi "cichociemnymi" z szeregów tejże psychpoatycznej sekty. Cóż więc jeszcze pozostaje?...
- Tak na poważnie, to - kierowniczy udział Macierewicza w domniemanym [przez samego prezesa] spisku celem przejęcia władzy w PiS - w który to ja osobiście nie wierzę. Albowiem przypuszczam, że A. Macierewicz ma tak mocne haki na rodzinę Kaczyńskich - wyniesione z akt likwidowanej pod swoim kierownictwem WSI - że Kaczyński [Jarosław - tchórzliwej postaci osobnik] nie ośmieliłby mu się "fiknąć".
- Drugi, równie poważny powód "teleportacji w chwilowy niebyt" bohatera mojego komentarza - A. Macierewicza - wydaje się być najbliższy wyświetlenia tejże tajemnicy. Sama osoba "sPiSkofoba" i jej realny wpływ na toczącą się kampanię wyborczą przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Albowiem nawet średnio okryci moherami wyborcy zauważają, że bajkowe teorie Macierewicza w wielu kwestiach [np. Smoleńska] są warte jedynie jego chorej wyobraźni i klasie "ekspertów", zatrudnianych w komisji sejmowej pod jego wezwaniem. Już sama nienawiść do rządzących, z jej podsycaniem w opiniach sprzyjającego elektoratu buractwa moherowego, nie czyni stuprocentowej nadziei na korzystny wynik wyborczy. Przestaje - powoli, ale przestaje - na wskutek wydarzeń za wschodnią granicą, oddziałowywać uwielbienie "moherowego luda" dla Kaczyńskiego tej samej natury, co uwielbienie Putina przez podobną ciemnotę Rosji.
Mam więc nadzieję, że pod rządami nowej Pani Premier, Antoni Macierewicz odnajdzie się niebawem w ... celi odosobnienia...
*
24 sierpnia 2014
- ??? -
Coś mi się wydaje - i nie wiem do końca, czy to moje "wydawanie" jest tylko "śmiesznym" czy też "strasznym" - że obecna sytuacja na Ukrainie to dosyć umiejętnie odgrywany teatr...Tragedią narodu rozgrywaną na oczach świata, z udziałem Rosji, możnych z Unii Europejskiej oraz... samego prezydenta Ukrainy. Tak właśnie mi to moje "wydawanie" wychodzi po obserwacji wielu niezrozumiałych zjawisk zachodzących na obszarze działań wojennych we wschodniej Ukrainie. Niemożność armii ukraińskiej do kontroli granicy z Rosją zakrawa na celowe i przemyślane działania, zmierzające do ostatecznego zniechęcenia narodu ukraińskiego obszarami zainteresowania Kremla. Tak samo, jak to już było z Krymem, Gruzją czy Nadniestrzem. Ukartowana gra pozwoli w końcu Putinowi na realizację swoich zamierzeń odbudowy [czytaj zaaneksowania] terytoriów należących niegdyś do ZSRR. Albo przynajmniej znacznej ich części. Bardzo pomocne w tych działaniach są zarówno Niemcy jak i Francja - przychylne gospodarczo Rosji - dlatego też w zdecydowany sposób odsunięto Polskę od udziału w tych "pokojowych" negocjacjach. Jako zbyt mówiącej prosto w oczy prawdę o długofalowych i faktycznych zamiarach Rosji. No i sam Poroszenko uznaje właśnie Niemcy swoim najważniejszym adwokatem wobec Rosji i reszty świata. Janukowyczowi niezbyt się udawało, więc wstawiono do gry Poroszenkę... Najwyższy już chyba czas zmyć bielmo z naszych oczu, potwierdzając znaną od wieków prawdę, że co białe niech nadal nim pozostanie, a czarne należy nazywać po imieniu... Budząc się z tego uśpienia bądźmy jednak przyjaźni dla narodu ukraińskiego, cierpiącego wiele upokorzeń i zwykłej biedy... I róbmy swoje, dla dobra nas wszystkich. Przyjazny sąsiad jest zawsze milej widziany od czającego się wroga...
Oby to były jedynie moje zwidy, za które ewentualnie przepraszam...
***
*
- słowiańskie minusy ujemne -
I nic w tym tytule zdrożnego. Tekst trochę żartobliwy, na luzie, może trochę nawiązujący do klasyki "plusów dodatnich" - jeśli są jeszcze tacy, co je pamietają. W moim pojęciu bowiem istnieją również plusy ujemne. Na przykład wielkim plusem dla łyżwiarzy są skute lodem jeziora, na wskutek panujących minusowych [ujemnych] temperatur. Plusem minusowym wydają się być również wszelkiego rodzaju zamrażarki domowe. Jak i metody krioterapii stosowane w medycynie. Przechodząc teraz płynnie ze stanu jednego w drugi - minusami ujemnymi możemy nazwać zamrożenie w stosunkach politycznych, czy to na arenie międzynarodowej, czy też tylko na krajowym podwórku. I tu i tam wpływa to zdecydowanie ujemnie na społeczne odczucia komfortu spokojnego zycia. Z jednej strony mamy obecnie mroźny [i groźny] przykład Ukrainy, skoligaconej przecież plemiennie z Rosją, a mimo to ukazującej nawzajem marsowe oblicza. Tutaj ciekawostka: Średnia temperatura na Marsie wynosi około -55°C. W zimie spada mniej więcej do -130°C, natomiast latem osiąga na stronie dziennej 27° Naszą Polskę od lat już opanowały te właśnie ujemne minusy, co i rusz potęgowane nowymi poczynaniami zwaśnionych stron. Paradoksalne Polskie piekiełko z panującymi tutaj ujemnymi temperaturami. Pomimo co i rusz podkładanym "do pieca" paliwom, wymyślanym przez opozycyjną stronę. Konkludując - wychodzi na to, że najbardziej kłótliwym plemieniem jest plemię Słowian... I na tym zakończę tą ujemną stronę mocy.
***
Co trzeci Polak chce nowej partii. Najlepiej niezależnej od Kościoła, dbającej o biednych
http://wyborcza.pl/1,75478,14587376,Co_trzeci_Polak_chce_nowej_partii__Najlepiej_niezaleznej.html
Aż 69 proc. Polaków uważa, że żadna z istniejących partii nie spełnia oczekiwań i nie zasługuje, by na nią głosować.
To ja zdecydowanie należę do tej grupy. Z naciskiem na niezależność od Kościoła i zapisanym w programie tej partii celem do takiej właśnie realizacji. Całkowitej niezależności Państwa i Kościoła. Kościół ma jedynie przestrzegać obowiązującego w Polsce prawa stanowionego przez ustrojowe narzędzia, nie zaś wywierać naciski na jego stanowienie. Jak nigdy nie należałem do żadnej partii, tak w jesieni życia – 69 lat – prawdopodobnie bym do takowej przystąpił. Lecz do partii a nie folwarku w rodzaju Ruchu Palikota, czy PiS…
I jest nas w takim przekonaniu osadzonych znacznie więcej, jak pokazują sondaże.
***
Kłótnie Polaków
Polacy kłócą się na potęgę. Drzemy koty bardziej niż za komuny.
Najczęściej kłócimy się w... internecie.
75% [trzy czwarte] naszych rodaków trwa w przekonaniu o społecznych konfliktach w naszym kraju. Poczucie to jest wyższe niż latach 80 - tych.
Spór rząd - opozycja częściej wskazują osoby z wyższym wykształceniem, pracowników i pracodawców – osoby identyfikujące się z lewicą, a o konfliktach na tle narodowościowym częściej mówią mieszkańcy miast powyżej 500 tys. mieszkańców, osoby z wykształceniem średnim bądź wyższym.
***
Zależności
Prezes Kaczyński musi być zapewne wysoce zależnym z jakichś tam względów od A. Macierewicza, że pozwala mu na tak wiele, a nawet robi go swoim zastępcą [wiceprezesem PiS]. To się rzuca w oczy każdemu, który chociaż pobieżnie śledzi ruchy w polskiej polityce krajowej. Ja ze swojej strony mam takie jakieś dziwne podejrzenia, że początek tejże zależności ma swoje źródełko w okresie "rozmontowywania" WSI pod właśnie kierownictwem Macierewicza. Ile on sam widział tam ciekawych materiałów - pewnie z okresu od II wojny światowej... A ile takich materiałów wyszperali jego ludzie - ukierunkowani w szukaniu na pewne nazwiska? To tylko wie sam Macierewicz i jego dobrze ukryte archiwum. Teraz więc może być w posiadaniu materiałów na wiele znanych osób, nie tylko swojego prezesa. Może na przykład wiedzieć "kapkę" więcej niż inni o ojcu Jarosława Kaczyńskiego. Może i zapewne wie wiele takich tajemnic. Dlatego też - wg mojego skromnego zdania - Macierewicz nie ma prawa rozdawać w polskiej polityce jakichkolwiek kart. Bo są znaczone i tylko dla niego czytelne.
***
NIKT NIC NIE WIE – CZYLI „CZESKI FILM”
***
Magiel politplotkarzy
*
1/ Rychlej sąsiedzi wiedzą niż gospodarz co się w jego domu dzieje.2/ Źle swego domu broni kto dom sąsiada podpala.
*
Magiel, w którym wielu z nas najlepiej się czuje, to plotkarskie opowieści o sąsiadach. Nie mając zielonego pojęcia, jak uporządkować swój własny dom, swoje obejście [np. polityczne], lub nawet zastanowić się nad problemami całego kraju, wolimy obgadywać sąsiadów. Bo to najprostszy sposób, by przestać myśleć o swoich zmartwieniach. Więc wytykamy naszym sąsiadom ich wewnętrzne brudy, opowiadając bzdurnoty mające innym uświadomić, jakimi to my jesteśmy mędrcami. To znaczy, niektórzy wolą, bo atmosfera magla czy jarmarcznych przepychanek jest dla nich tą swojską, w której czują się najlepiej. No i tutaj, pośród swoich klakierów mogą „błysnąć” kolejnym bluzgiem ślinotoku, pozbawionym dla innych obserwatorów jakiegokolwiek sensu.. Nic im nie mówi następne przysłowie - „Sąsiedzka trwoga twoja przestroga” - przecież to ich nie dotyczy. ONI są ponad to…co tylko oznacza, że ONI sami tak uważają w swoich rozchwianych móżdżkach, telepiących się jeszcze w coraz bardziej wyschniętych tykwach. „Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz”. I to nie jest stwierdzenie rzucone tak sobie, na wiatr. Jest to bowiem identyczna sytuacja jak z kapłanami „nauczającymi” rzesze wiernych jak należy żyć, by nie grzeszyć przeciwko Bogu, gdy tymczasem sami niekiedy pogrążają się w nadzwyczaj grząskim bagnie. Apeluję więc po raz kolejny – zajmijmy się porządkowaniem własnego podwórka, chwalmy osiągnięcia dobre dla wszystkich – bo to byłoby najdotkliwszym ciosem wymierzonym przeciwko przeciwnikom politycznym. A sami zachowujmy się w miarę przyzwoicie, nie dając innym powodów do wytykania nas palcami – jako antywzoru – godnego jedynie tych innych, z odmiennym zdaniem. Zabierając natomiast głos w sprawie zachowań sąsiadów, róbmy to jedynie w obronie godności własnego środowiska. A jak oni sami meblują swoje mieszkanie – to ich sprawa
***
Ślinotok
*
...Gęby wypełnione martwym ciekiem
o pomocy w potrzebie i biedzie.
Gdy tymczasem - o tym trzeba wiedzieć
i być godnym swego miana - człekiem...
-bm45-***
*
- Wybrańcy narodu -
Wespazjan Kochowski 1633 – 1700
O wolności Polskiej
Wieleć my mamy swobód w tej naszej Koronie,
Cóż, gdy się nie staramy i mniej dbamy o nie.
Przeważają prywatnych pożytków chciwości,
Bardziej dbamy o włości aniż o wolności;
Słobody niż swobody głowę nam mozolą,
Niż złotą wolność, bardziej samo złoto wolą…
***
Cóż, zacznę od stwierdzenia, że nie jestem ani ornitologiem, ani też historykiem wojska. Niemniej użycie pewnych porównań może takowych rozsierdzić. Bowiem uważam, że naszych wybrańców do obu izb parlamentu można by porównać do pewnych grup, które to pokrótce przedstawię – a mianowicie:
Gwarek - z rodziny szpakowatych [i to nie ze względu na wiek], mimetyczny [duże zdolności do naśladowania dźwięków i zapamiętywania takowych] – lepszy w tym od papugi. Lubiący przebywać w małych grupach, lecz za to bardzo hałaśliwy.
Harcownik - Zwykle pojedynczo i na ochotnika staczający przed bitwą walkę z przeciwnikiem – szukać w dawnym rycerstwie.
Zagończyk - wprawny w zwalczaniu całych „zagonów” przeciwnika – zwykle dowódca oddziału – niekoniecznie całej armii – szukać j.w.
Otóż, wszystkie te rodzaje [bez urazy dla kogokolwiek] występują w zachowaniach poszczególnych klubów, posłów, partii… Ale nie w takim samym nasyceniu.
PO - Znaczna ilość harcowników, mniej zagończyków, a już całkiem mało Gwarków powtarzających jak mantrę wyuczone zwroty.
PiS - wszystko odwrotnie do PO. Na dodatek ich Gwarkowie [Gwarki?] zapamiętują i powtarzają jedynie słowa swojego guru – przywódcy. Kilku zbyt nerwowych harcowników. Zagończyk jeden jedyny – ich guru. Reszta sama odchodzi lub jest usuwana z szeregów.
RP [TR] – Ruch Palikota [obecnie Twój Ruch] - to coś przypomina raczej PiS, bo sami – jeszcze nieobyci z regułami gry, wolą wzorować się tylko na swoim guru.
SLD - całkiem podobnie jak w PO, ale to jest uzależnione od aktualnego przywództwa.
PSL – ? - Jest kilku harcowników, reszta to raczej dosyć cisi Gwarkowie [Gwarki?].
Temat ten jest nieskończenie szeroki, można by przecież przypisać poszczególnych wybrańców narodu do pasujących im grup, ale po co… Czytelnicy i wyborcy sami najlepiej ocenią zachowania ich faworytów – przy najbliższych wyborach. Mam wielką nadzieję, że tym razem nie dadzą się nabrać na chwilowe piękne słówka – obiecanki, tylko realnie spojrzą na otaczającą Ich [nas] naszą wspólną ojczyznę - POLSKĘ
***
Związki zawodowe obecne w Polsce
*
Związki pracowników najemnych, bo tak zapewne winny nazywać się dzisiaj działające w zakładach pracy związki zawodowe, jako bufor pomiędzy pracodawcami a pracobiorcami są nie tylko potrzebne, ale i konieczne dla jako takiego funkcjonowania tychże właśnie relacji. Tylko osoby nie mające w swoim życiu nic wspólnego z prawdziwym ruchem związkowym, lub tylko z cebulowo – ziemniaczanym dawnym CRZZ, przeplatanym „wczasami pod gruszą”, mogą wypisywać durnowate a pozbawione sensu twierdzenia o celowości i potrzebie zlikwidowania Związków Zawodowych. Albo też byli pracownicy tzw. „resortowi”…Autentyczne związki zawodowe winny być solą życia milionów pracujących Polaków. Większą i zdecydowanie bardziej decydującą siłą niż te klony politycznych tworów, zwanych partiami. Bez nich, wszyscy pazerni właściciele udający kapitalistów, wprowadzą zasady niewolnictwa w swoich zakładach pracy. Piszę to jako wieloletni przewodniczący – a najpierw założyciel w swoim zakładzie pracy – KZ NSZZ Solidarność z września roku 1980. Inną sprawą jest natomiast dzisiejsze funkcjonowanie związków zawodowych różnej maści. Z „S” na czele. Celowo nie napisałem pełnej nazwy, bo po prostu ta organizacja na nią nie zasługuje. Pod takimi przywódcami właśnie, jak obecny Duda a poprzednio Śniadek. Psucie zaczęło się jednak już od „pięknego Marianka”, czyli Krzaklewskiego, chcącego rządzić nie tylko związkiem, ale i całym krajem z tylnego siedzenia premiera. To psucie i zepsucie postąpiło już jednak tak dalece w swoim rozwoju, że porównując do innego zjawiska jakim jest np. polski futbol, należałoby obie te organizacje zburzyć do samej ziemi – razem z fundamentami – i po zniwelowaniu terenu zacząć budować od nowa. Żadne łatanie nic tu nie pomoże. Zgnilizna opanowała już same założenia w funkcjonowaniu tych organizmów. Nieuleczalny rak, więc pacjent musi umrzeć, póki co rozsiewając wokół siebie swe promieniotwórcze zarazki nieudacznictwa i pozoranctwa. Mnie, jeszcze podczas pierwszego okresu Solidarności marzył się związek całkiem innego rodzaju. Dawałem temu wyraz nieraz podczas regionalnych Zjazdów NSZZ Solidarność, w których brałem udział jako delegat. A mianowicie – wg. moich założeń, wzorowanych na niektórych z krajów zachodnich – Organizacja Związkowa winna być silną uprawnieniami – stanowionymi prawem ogólnokrajowym – w danym regionie, powiecie czy gminie. I ona winna być reprezentowana w zakładach pracy jedynie przez swoich delegatów, którzy pracując tam na dole razem z innymi, widzą co się dzieje złego w danym zakładzie pracy pomiędzy pracodawcą a pracownikami i z tym dopiero występują do naprawdę silnych zarządów miejscowych, mających zapewnione uprawnienia do ingerencji tu, teraz i natychmiast. A nie jak jest dotychczas – „każdy sobie rzepkę skrobie” – a są to bardzo często rozbieżne interesy, szkodzące w rezultacie i ich zakładom i całemu regionowi. To był tylko taki pobieżny rzut moich przemyśleń na całość sprawy. Na tym zakończę, bo temat jest tak obszerny, że należałoby poświęcić mu naprawdę grube tomisko, a nie jedną notkę...Zapraszam do dyskusji.
***
Przepraszam za brak polskich czcionek - nie chce mi się poprawiać, a to jest kopia mojej, dosyć już dawnej publikacji, która się po prostu "odpolaczyła"
*
Opracowano na podstawie: michał wiśniewski 5731453 Neokon, sympatyk Dantona.
*
Pamietam rzady PiS. Pamietam jak w trakcie rozmow o budowie koalicji z PO zażądali [strona PiS] ministerstwa sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i obrony. Aha - byli w stanie odpalić Rokicie administrację (wydzielona z MSW). Donald Tusk musiałby byc kretynem - zwykłym idiotą żeby sie zgodzić na coś takiego. Nie było cienia wątpliwości - że Kaczynski nie chcial koalicji. Celem byla calkowicie samodzielna wladza PiS. Pamietam retoryke PiS. Pamietam hasla walki z korupcja, ladne banały o polityce zagranicznej. Nie pamietam jednak wiekszych reform gospodarczych. Nie pamietam tej walki z korupcja. Pamietam Leppera, pamietam cyrk z Kaczmarkiem. Pamietam Wasacza wyprowadzanego jakby byl co najmniej liderem Al-Kaidy w Europie. Pamietam hasla o polityce wschodniej - ktore faktycznie konczyly sie na imporcie gruzinskiej wody mineralnej przez Kancelarie Prezydenta. Pamietam kto mial stac tam gdzie stalo ZOMO. Pamietam dziadka z Wermachtu. Pamietam uwalony projekt lustracji. Pamietam - ze PiS tak faktycznie nic nie zrobil. Pamietam liberala pustoszacego lodowke. Pamietam - ze zasadnicza idea, jaka poswiecil sie PiS bylo "ugruntowywanie wladzy" - PiS tak bardzo chcial ja ugruntowac ze az stracil ja calkowicie.
A ja jeszcze dodam od siebie - jako autor wpisu - pamiętam jak podczas "klecenia" POPiSu wszystko lub prawie wszystko zostało uzgodnione. Pozostała sprawa obsady stanowiska Marszałka Sejmu - wcześniej już uzgodnionego dla PO. No i PiS sobie zażądał, by to Oni zadecydowali kogo PO ma wskazać na to stanowisko...Kategorycznie nie dla B. Komorowskiego... no i się posypało...
***
1 komentarz:
Bez komentarzy żaden z blogów nie ma sensu istnienia. Bo niby po co?...Sam dla siebie mam pisać?... Więc proszę o nie...
Prześlij komentarz