Rozdział Kościoła od Państwa - fikcja trwająca wiele lat - czyli polityczne wygodnictwo
(pisane kilka lat temu)
Raport sprzed kilku lat pokazuje, jak Kościół wpływa na polską politykę. "Ma wydeptane ścieżki..."
- Księża mają wydeptane ścieżki do polityków. I na prawicy, i na lewicy. A gdy rozmowy nic nie dają, wystarczy postraszyć ekskomuniką - wynika z raportu Instytutu Spraw Publicznych o wpływie Kościoła na polską politykę.
- Badacze z ISP ocenili, czy i jak mocno Kościół katolicki wpływa na życie publiczne i decyzje podejmowane przez polityków. Raport powstał w oparciu o rozmowy z piętnastoma znaczącymi politykami, urzędnikami i członkami rządu - aktualnymi i byłymi, reprezentującymi zarówno liberalne, jak i konserwatywne środowiska. To m.in. Jerzy Buzek, Jarosław Gowin, Ewa Łętowska i Kazimierz Jaworski. Politycy opisali swoje poglądy na relacje Kościół - państwo oraz własne doświadczenia w kontaktach z przedstawicielami Kościoła, w tym próby wpływania na podejmowane przez nich decyzje i legislację.
- Główny wniosek: od czasów transformacji Kościół ma niezmiennie wielki wpływ na to, jak państwo reguluje najważniejsze sprawy światopoglądowe (np. aborcja, in vitro, związki partnerskie), edukacyjne (np. religia w szkole) i polityczne (przystąpienie Polski do UE).
To po prostu przestało być normalne
Mam tu na myśli pazerność Kościoła w okresie po 1989 roku. Postępującą z roku na rok za pozwoleniem kolejnych ekip rządzących. Kościół - czy chcesz czy też nie, zawładnął wieloma okresami twojego życia. Od narodzin - po śmierć. Poprzez chrzciny stajesz się bezwolnie nieświadomym członkiem Kościoła. Już jako świadomy obywatel masz niewyobrażalne kłopoty, chcąc wystąpić z tej społeczności.
Komunia, bierzmowanie, religia w szkole - wszystko to za przyzwoleniem i nakazem rodziców - bo tak wypada. Przyjęcie księży w domach podczas `kolęd` - tak wypada. Ślub kościelny - mimo że już jesteś samodzielnym - tak wypada. Tak wypada - rozumiane jako osąd sąsiadów i rodziny bliższej czy dalszej. Pochówki najbliższych - tak wypada. Święcenia różnistych budynków, przedmiotów, zwierząt i pól - tak wypada. Kolejne - tak wypada - wymyślają sami funkcjonariusze Kościoła, bo przecież tu się rozchodzi głównie o pieniądze. I tutaj `szmal` rządzi umysłami kapłanów, a nie Bóg z niebios. Ktoś zapewne powie, że to właśnie Bóg im podpowiada podobne czyny. Ja podejrzewam, że to szatan. Aby pokazać miałkość tzw. boskiego powołania.
No a bezczelne wtrącanie się hierarchów kościelnych czy nawet zwykłych kapłanów w stanowienie prawa przez parlament czy nawet rady gminne, to już jest zapisane do porządku dziennego. Ci, niby powołani do pełnienia posługi - zapominają dla własnego wygodnictwa o podstawowym znaczeniu tegoż powołania. Przynajmniej wielu z nich. Zamiast krzewić zachowania godne chrześcijanina, robią wszystko by je obrzydzić.
To iście faryzeuszowskie podejście do `ludu bożego` stanowiącego Kościół Święty, te ciągłe pouczania polityczne i nie tylko, te na przekór wyznaniom wiary osądzanie innych, jeszcze przed wyrokiem sądów powszechnych - `nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni`. To podżeganie jednych przeciwko drugim, ten poklask dla ewidentnych naruszeń prawa jak w przypadku np. Krzyża przed pałacem prezydenckim. To wszystko stało się pożywką dla zachowań wielu wystąpień, ogólnie określonych moherowymi lub kibolskimi. Bardzo często tak jedni jak i drudzy sieją zgorszenie pod znakiem tegoż krzyża, chociażby poprzez wieszanie na nim podobizn znanych osób i tym samym bałwochwalcze modlitwy, często w obecności, a więc za przyzwoleniem samych kapłanów.
Jestem zatem za natychmiastowym i bezwzględnie przestrzeganym rozdziałem Kościoła od państwa, i tym samym zachowań wg. słów samego Jezusa.
+
Jezus rzekł:
*Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co boskie*.
Ewangelia wg Św. Mateusza 21 , 15-21
+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz